Cuda Wianki – Aneta Jadowska
Nowa Jadowska – biorę od razu bez zastanowienia. Kupuję tak książki Anety Jadowskiej od kilku lat. Miałam dobrych kilka lat temu mroczniejszy okres i to jej powieści poza rodziną były tym co mi pomogło. Cenię jej powieści za humor, mądrość ale i eklektyczność. W jej historiach odnajduje wszystko co kocham w książkach. Postaci są jakieś, akcja toczy się żwawo, język nie jest zbyt wymyślny, a dostosowany do bohaterów i opowieści. Pod płaszczykiem fantastyki znajdują się prawdziwe i ważne tematy przekazane tak by nie było nam podczas czytania ciężko, ale i byśmy pomyśleli chwilę nad daną sprawą! I są Koźlaczki – tzn. nie zrozumcie mnie źle książki z tą zwariowaną rodzinką mają w sobie to o czym pisałam wyżej, ale jednocześnie są niczym wygodny fotel, kocyk, który nas otuli i ciepła herbata, czekolada czy kakao, które nas ogrzeje od środka. Wywołują tony śmiechu, angażują w fabułę, sprawiają, że chcemy być jak one, a także chcemy więcej. I to jest jedyny problem Cudów Wianków – są za krótki. Mam wrażenie, że jakbym dostała drugie tyle tekstu o nich to i tak wołałabym, że chcę jeszcze, bo po lekturze Koźlaczków czuję się psychicznie wypoczęta i jakoś tak zaopiekowana. Nie wiem może to ich moc? Albo dar Anety Jadowskiej, ale zawsze tak na mnie działa. Czytam jej książki z 10 lat, a to się nie zmienia i mam nadzieję, że nigdy nie zmieni, bo to moje comfort-read opowieści i od lat w tym jesienno-zimowym okresie je czytam.
Tym razem Malina wraz z mamą, babcią, ciotkami, kuzynkami czy Klonem i jego rodzina przeżyją kilka przygód! Będzie kryminalnie, będzie czasem fantastycznie, ale i bardzo zabawnie. Musicie zrozumieć, że choć wcześniejsza Cud, Miód Malina i nowość Cuda Wianki to opowieści z rodziną wiedźm to wiele z tych historii jest bardzo teraźniejszych, obyczajowych. Magia gra tam czasem któreś skrzypce, a liczy się spryt, pomyślunek czy czasem szczęście bohaterów. Ostatnie opowiadanie z Lilianą rozbawiło mnie do łez i jej „problem” był tak współczesny, że podejrzewam, że nie jednej osobie przydarzyło się coś podobnego. Poza tym do Zielonego Jaru trafiła szajka narkotykowa, a w innym aresztowano Aronię. W jedną sprawę wmieszane są koty, a w innej Narcyza (którą chcę być gdy dojrzeję tak po 60-ce) wraz z Harpiami załatwia pewną sprawę z przeszłości. Jest też jedna historia, którą można przeczytać nawet dzieciom. Jednym słowem dzieje się!
Jak wypadają Cuda Wianki na tle Cud Miód Maliny? Dla mnie jako cudowna kontynuacja. W CW jest więcej Koźlaczek, poznajemy kilka nowych osób lub te wcześniej tylko wspomniane. CMM była wprowadzeniem, zapoznaniem z najbliższymi osobami dla Maliny. Było tam więcej o miasteczku. W Cudach Wiankach poznajemy kolejne osoby, ale jednocześnie nie musicie znać wcześniej CMM, choć szczerze polecam.
Czego bym chciała więcej? Czego oczekuję po kontynuacji? Oczywiście większej liczby literek i opowiadań, ale powiedzmy, że wybaczam wydawcy ten błąd, bo wydanie jest przekozackie! Na pewno w kolejnych częściach chcę więcej Grzesia i Klona, bo ich uwielbiam. Mam nadzieję, że Aneta pociągnie dalej opowieść o Grzesiu i jego utracie magii. Z pewnością przeczytałabym o jakimś wspólnym święcie gdzie zbiorą się Koźlaczki i Drzewieccy. Nie zdziwi to autorkę, bo ja lubię takie spędy i piszę o tym często 😛 Nadal marzy mi się zbiorowisko z Thornversu przy wspólnym stole. Może ślub Dory i Mirona? Już widzę Azjela, Baala, Gabriela, Romana i Varga razem 😀
Dla kogo będzie to dobra opowieść? Dla osób, które lubią humor, sarkazm, zwariowanych bohaterów i przygody. Dla osób wierzących w to, że każdy z nas jest równy niezależnie gdzie mieszka, jak wygląda, w co wierzy czy kogo kocha. Dla osób lubiących fantastykę i nie tylko. Wreszcie dla osób lubiących historie rodzinne oraz wierzących w to że siostrzeństwo jest kluczem do tego by było więcej takich Malin, Aronii czy Narcyz. Polecam całym sercem!
Cuda Wianki są patronatem OkiemMK oraz Szatański Book Club, ale tę opinię sponsoruje TaniaKsiążka.pl, a dzięki temu mam dla Wam cudowny, tłuściutki i pięknie bordowy-koci egzemplarz tego cuda!