Nadzieja….
***Nadzieja….***
Dopiero teraz zrzucam to jarzmo,
a ciemność już mną nie włada.
Wcześniej byłam – niegotowa,
zagubiona w plątaninie myśli i niewysłowionej rozpaczy.
Teraz noc i ciemność nie są już mą zgubą, a wybawieniem.
Cisza to mój przyjaciel.
W jej ramionach oddycham pełną piersią,
pozbawiona lęków,
a sen przychodzi niespodziewanie i lekko.
I choć ciało moje nigdy nie będzie już świątynią bez skazy,
dusza pozostanie wolna, nieskalana
i wyzwolona spod ciężaru niepewności, bólu i strat.
Spalona na ołtarzu swych pragnień i potrzeb,
niczym feniks wstanę z popiołów
zbudzona nową mocą
nową magią
nową nadzieją,
która jest teraz częścią mego jestestwa
i zaczyna żyć we mnie ponownie.*
*twórczość własna