Aneta Jadowska Archiwum Ksiażki Luźne Pogaduchy luźne pogaduchy Obyczajowe Thriller/Kryminał

Aneta Jadowska – wywiad

Dzisiaj zapraszam Was na kolejny post z serii: Luźne pogaduchy. Będzie zabawnie, nostalgicznie, kryminalnie oraz obyczajowo. Razem z Anetą Jadowską, którą dziś goszczę poruszymy tematy ważne nie tylko dla kobiet, ale i dla całego społeczeństwa, porozmawiamy o jej literackich planach oraz o Magdzie Garstce i Ustce, która jest miejscem akcji jej najnowsze powieści. Czytając wiele odpowiedzi Anety miałam ochotę powiedzieć: „Amen”. Zapraszam Was do lektury!

 aneta jadowska wywiad

Marta Korkus: Przygotowując się do tej rozmowy odnalazłam całkiem sporo odpowiedzi na interesujące mnie pytania dotyczące Garstki z Ustki i genezy powstania tego utworu (felieton>>, fb), ale myślę, że czytelnicy bloga z chęcią usłyszą je od Ciebie.
Marta Korkus: Do tej pory napisałaś 11 powieści w stylu urban fantasy skąd ten skok w bok w stronę powieści obyczajowej z mocno rozwiniętymi wątkami kryminalnymi?

Aneta Jadowska: Czasami pojawia się pokusa. Mam w zwyczaju dać się skusić. Tak się pojawiła pokusa napisania pierwszej powieści zamiast kolejnego rozdziału doktoratu. A potem tak pojawiła się w głowie myśl o kryminale. Pisanie całkiem nowej rzeczy jest ekscytujące. Presja też bez porównania mniejsza, bo nikt nie czeka, nic nie wie o projekcie, więc mogę pracować w swoim tempie. To jest bardzo przyjemne i pod pewnymi względami wyzwalające. Lubię próbować nowych rzeczy.

MK: Czy marzy Ci się jeszcze jakiś skok w bok od fantastyki? Może jakiś thriller psychologiczny z racji zamiłowania do zbrodni? I czy jest jakiś gatunek literacki, w którym nigdy nie chciałabyś tworzyć?

Aneta Jadowska: Gatunek jest dla mnie czymś drugorzędnym, to nie jest pierwsza rzecz, którą uwzględniam pisząc czy sięgając po książki, które mam ochotę przeczytać. Historia i bohater są dla mnie najważniejsi. Razem decydują o gatunku. Czytam też międzygatunkowo, UF, kryminały, thrillery i inne, więc naturalne jest dla mnie, że to są te kierunki, które mnie kuszą. Idąc tym tropem – nie podejrzewam się o napisanie science fiction, bo mnie po prostu nudzi i męczy. Mniejsze szanse są też u mnie na „czysty romans”, choć lubię unikalne dla Roberts połączenie thrillera i romansu, więc kto wie. Nie mam „to do” listy z gatunkami, ale też rzadko mówię „nigdy”.

MK: W tym miejscu już miałam zacząć pytać Anetę o Norę Roberts, a właściwie jej powieści pod pseudonimem J.D. Robb, ale stwierdziłam, że może być to dość niebezpieczne, gdyż jak wiecie uwielbiam tę serię. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja by o tym podyskutować 😛 
MK: Jak możemy przeczytać w felietonach, postach czy artykułach jesteś wielką fanką kryminałów nie tylko w formie książek, ale filmów i seriali. Czy mogłabyś nam polecić po jednym lub dwóch tytułach, które warto przeczytać/obejrzeć?

AJ: Jeśli tak, jak ja, lubicie kryminały i morze, Brytyjczycy i Skandynawowie mają wam wiele dobra do zaoferowania. Na poziomie wrażeń wizualnych, ale też obyczajowych i fabularnych jestem fanką Shetlands, Broadchurch czy Very. Norweski Varg Veum to specyficzny serial złożony z pełnometrażowych filmów – uwielbiam jego klimat i bohatera, to jak sprawy kryminalne i wątki obyczajowe splatają się w bałagan ciągnący Varga na dno. I nie zdołam się oprzeć powtórce serialowych przygód Poirota czy Miss Marple, Christie jest genialna i ma wiele szczęścia do ekranizacji.

MK: Uwielbiam Christie! I przyznam się, że wolę serial z Poirotem od wersji książkowych. A co powiesz o nowościach serialowych? Ja wręcz zakochałam się w Manhunt Unabomber oraz Mindhunterze. Oglądałaś?

Aneta Jadowska: Oglądałam Mindhuntera, świetna rzecz. David Fincher jest mistrzem gatunku. Dla mnie w tym serialu szczególnie atrakcyjne było przedstawienie zarówno „łowców”, czyli agentów FBI z raczkującego biura analiz behawioralnych, jak i seryjnych zabójców bez tej otoczki gwiazdorstwa i glamu. Ci dobrzy i ci źli są wielowymiarowymi i niedoskonałymi tworami. Agenci są zmęczeni, samotni, błądzą po omacku mimo wiedzy, którą starają się zebrać. I czasami dociera do nich, że największą część ich życia spędzają z ofiarami i zabójcami.

A zabójcy tacy jak Ed Kemper dopiero w więzieniu wyrównują ten deficyt uwagi, z jakim zmagali się w dzieciństwie i podczas dojrzewania. Tu nie ma pieśni sukcesu i chwały, tu nie ma brokatu i okładek Timesa. To jest coś, co do mnie przemawia. Czytałam też książkę – cóż, szacunek dla scenarzysty, który w tej ciekawej, ale przecież wspomnieniowo-dokumentalnej książce znalazł fabułę tak uporządkowaną i trzymającą w napięciu. To także sztuka. Pozostałe wymienione tytuły mam na liście rzeczy do obejrzenia. Trochę się ostatnio zapchała, bo za dużo pracy. I postanowiłam zrobić kompletny rewach po latach jednego z moich kultowych seriali młodości, czyli „Z Archiwum X”, co wyrwie mnie z obiegu serialowego na kilka miesięcy.

trup na plaży aneta jadowska

MK: Czy Tom 1 Garstki z Ustki od początku miała być powieścią z trupem w tle?

Aneta Jadowska: Zdecydowanie. Moją pierwszą reakcją na pierwszy kontakt z Ustką było „to miasteczko się prosi o trupa!”. Pierwszą sceną, jaką napisałam w notesie, była scena, w której Magda Garstka znajduje zwłoki na plaży.

MK: W tej scenie jest kilka moich ulubionych cytatów z tej powieści:

„– Dzwonię do ciebie, jako do najbliższego mi policjanta. Znalazłam trupa na plaży i pomyślałam, że pewnie byście go chcieli zatrzymać.”s.9

„I  pomyśleć, że pierwszy niepokój wzbudziła niezjedzona krówka ustecka. Być może to najlepsza reklama lokalnej manufaktury słodyczy: tylko martwi potrafią się im oprzeć.”s.10

Czy te krówki są rzeczywiście takie pyszne?

AJ: Ustalmy fakty, jestem łasuchem. A krówek usteckich zjadłam nieprzyzwoicie dużo. Oczywiście w ramach researchu, by wiarygodnie opisać czytelnikom ich smak. I zapach. I fakturę. W końcu częścią pracy Magdy jest krojenie i pakowanie krówek usteckich. Więc można powiedzieć, że ja i krówki zrosłyśmy się na tyle, bym nie była obiektywna. Moim zdaniem są pyszne. I nie tylko moim, bo widziałam, siedząc w kawiarni, która, jak mój książkowy „Vincent” ma je w ofercie, że mają ogromne powodzenie wśród lokalsów i wśród turystów. I ja już sobie nie wyobrażam, wrócić z Ustki bez paczuszki krówek, dla utrwalenia wspomnień 🙂 .

aneta jadowska wywiad

MK: Magda Garstka jest niczym Ustecka Nancy Drew. Czy od początku miała być właśnie tego typu postacią? Odrobinę sarkastyczną, ciekawską, inteligentną, nieprzejednaną, ale i lojalną, która za punkt honoru obiera sobie odnalezienie odpowiedzi?

Aneta Jadowska: Magda pasuje do innych moich postaci. Jej poczucie humoru, chwile niezdarności czy zawzięty upór „detektywa na tropie” idealnie mi równoważą te cięższe elementy historii. To też po prostu dobra dziewczyna, która przejmuje się na tyle, że brak odpowiedzi spędza jej sen z powiek. Jest kimś, kto ma za sobą doświadczenia, które mogły złamać jej ducha, ale uczyniły ją silniejszą i pomogły zrozumieć, co jest ważne, o co warto walczyć.

MK: Trup na plaży to także opowieść o rodzinie – jej sekretach, dynamice, jaka panuje w jej obrębie. Oddanie, zrozumienie, ale i sekrety, które jak ten trup, w końcu wypłyną. Czy o taki efekt Ci chodziło? Skąd pomysł by w rodzinie Garstków panowała właśnie taka dynamika?

AJ: Magda wraca do „domu”, ale przecież taki powrót nigdy nie jest łatwy. Było dla mnie oczywiste, że wyjeżdżając z Ustki w wieku trzynastu lat nie wiedziała wszystkiego, co bulgotało pod powierzchnią. Dorośli mają tendencję do ukrywania przed dziećmi spraw, które są trudne i bolesne. Tylko zwykle nie są w stanie ukryć swoich emocji i dziecko wie więcej, niż dorośli zakładają. Są poziomy wiedzy, nitki wiodące do kłębka i warstwy kłamstw czy przemilczeń do obrania. Rodzina, nawet kochająca i przecież całkiem udana, ma swoje tajemnice i trupy w szafie. A jeśli jednym z trupów jest problem, który porusza moja powieść – warstwy ochronnych kłamstw i przemilczeń są nawet grubsze. To rzeczy, które ukrywa się nawet przed najbliższymi, wiążą się ze wstydem i strachem. Chciałabym, by te tajemnice straciły władzę nad ludźmi, jak ostatecznie straciły władzę nad Marią Garstką i innymi bohaterkami.

MK: Bardzo odpowiadało mi, iż w tej powieści występuje kilka pokoleń kobiet, które uczą oraz bawią nas w różny sposób. Dzięki temu ta opowieść jest ciepła, wywołuje różne emocje i przekazuje odpowiednie wzorce. Opowieść ta pokazuje także realia, w jakich żyjemy – często bardzo smutne realia. Trup na plaży to nie tylko zbrodnia, ale i mocno rozwinięte wątki obyczajowo-dramatyczne. Jednym z nich są tematy dotyczące przemocy w rodzinie. Skąd potrzeba by wpleść te wątki w opowiadaną historię?

AJ: To jedna z tych spraw, która mnie bardzo porusza, budzi mój gniew i potrzebę dołożenia swojej cegiełki do zmiany sytuacji. Wkurza mnie niesamowicie to, że ofiary przemocy nie dostają pomocy, której potrzebują. Doprowadza mnie do szału usprawiedliwianie sprawcy, pobłażanie mu, wypuszczanie go na wolność, bo to tylko „sprawy rodzinne”. Dulszczyzna ma się dobrze. Nie słyszymy, co się dzieje za ścianą, gdy nam wygodnie. Nie słyszymy awantur i odgłosów bicia, ale stukamy w ścianę, gdy ktoś włączy muzykę za głośno po 21 czy pies szczeka za głośno. Znam za wiele historii, które kończyły się źle. Wszyscy znamy setki historii, które obiegają media. Jak można nie gotować się ze złości, kiedy słyszymy nagranie, w którym prominentny polityk znęca się nad żoną? Jak nie wściekać się, gdy pozostaje bezkarny mimo dowodów? Nie potrafię przechodzić obojętnie wokół takich rzeczy i radzę sobie z tym, jak pisarz może.

Temat przemocy wobec słabszych i często bezbronnych powraca w mojej twórczości, w fantastyce również. Zawsze będę stała po stronie tych, którzy potrzebują ochrony.
W eseju, który linkowałaś wyżej, opisuję historię czytelniczki, która przyszła mi podziękować, bo moje powieści pomogły jej znaleźć w sobie siłę i odwagę do tego, by przerwać cykl i uciec, z przemocowego domu i związku. To dla mnie ogromnie wiele znaczy. Chcę, by osoby, które dotyka ten problem poczuły się władne, by zmienić swój los. By zrozumiały, że nie ponoszą winy. I to nie one powinny odczuwać wstyd. Chcę, by poczuły, że nie są same.

aneta jadowska

MK: Mnie podoba się to, iż w książce rozrywkowej poruszane są takie tematy. Bardzo nie lubię szufladkowania także literatury. Uważam, że to świetny sposób przekazywania ważnych tematów, potrzebnych tematów w lżejszym opakowaniu, ale tak by nie straciły na ważności i jednocześnie przykuwały uwagę. Ni mniej wiem, że spora grupa osób uważa, iż poprzez taką formę umniejsza się ten problem, nie omawia go wystarczająco. Tylko, co oznacza wystarczająco? Mam wrażenie, iż często są to wręcz jałowe dyskusje. Przykład opisywanej czytelniczki pokazuje, że żadna forma uświadamiania nie jest zła. Ja mogę tylko za to podziękować i cieszyć się z tego.  Czy często spotykasz się z tego typu krytyką?

Aneta Jadowska: Nawet, jeśli, ignoruję ją zupełnie. Nie ma dobrego i złego sposobu mówienia o rzeczach ważnych. Uważam wręcz, że częścią problemu jest to, że mówi się o problemach tego typu za rzadko, od wielkiego dzwonu, robiąc z tego coś, o czym nie wypada mówić inaczej. To sprawia, że problem staje się stygmatem, a ofiary boją się mówić o czymś, o czym się nie mówi. Co widać teraz doskonale na przykładzie problemu molestowanych kobiet. Poprzez prostą akcję #metoo, hasztaga, który wedle krytyków nic nie zmienia, setki i tysiące kobiet odważyło się mówić, odważyło się nie ukrywać winy sprawcy pod własnym wstydem, strachem, bólem. I to, co być może zaczęło się na szerszą skalę w Hollywood już od dawna nie dotyczy tylko gwiazd, bo molestowane są kobiety w każdej warstwie społecznej, w każdym niemal zawodzie, w każdym kraju. A milczenie ofiar umacniało poczucie bezkarności sprawców.

Właśnie o to chodzi, by o problemie przemocy domowej można było przeczytać zarówno poważny esej, jak i powieść gatunkową, obejrzeć niszowy film z festiwalu Sundance, jak i zobaczyć odcinek w serialu typu „Na Wspólnej” czy innym. Chodzi o to, by ofiary wiedziały, że nie są same i nie są skazane na dożywocie w tych warunkach, w jakich żyją. To też sposoby, by zaczynać konwersację na te tematy. Oswajać temat, budować narrację, dawać ludziom „zestawy startowe słów”. I budzić zainteresowanie wystarczające, by ta rozmowa trwała dalej.

 „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” jest świeżo po premierze, a już dotarły do mnie wiadomości, w których ktoś dziękuje za poruszenie tych tematów. Ktoś przeżył coś podobnego. Ktoś walczy ze współuzależnieniem. Ktoś miał takie dzieciństwo i do dziś ciężko mu o tym mówić. Ktoś przelał dotacje na stowarzyszenie pomocy kobietom i dzieciom, czy fundacji zajmującej się problemem przemocy domowej. Ludzie reagują, angażują się, mówią o problemie, a tym samym zdejmują piętno „tematu, którego się nie porusza”.

MK: Dlaczego Ustka? Co jest w niej takiego magicznego?

AJ: Ustka ma cudowny klimat małego, ale bardzo gościnnego miasteczka. To jedna z tych niewielkich miejscowości – 12 tysięcy mieszkańców to naprawdę niewiele – którą odwiedza w sezonie ponad 100 tysięcy turystów. Proporcje są zwariowane zupełnie. Ale mieszkańcy się nie zamykają, nie wydzielają tej hermetycznej wibracji, jaką wyczuwam w wielu turystycznych miastach. Jeżdżę po całej Polsce. Niewiele spotkałam miejsc, w których ludzie byliby tak otwarci i przyjaźni. Gdy robiłam research i rozmawiałam z mieszkańcami, byli przyjaźni, pomocni i entuzjastyczni. To było tak cudownie odświeżające. Wszyscy wydawali się zwyczajnie i po ludzku cieszyć, że ktoś chce napisać powieść o ich mieście. To jest fantastyczne!
Poza tym estetycznie to wspaniałe miejsce. Na usteckiej plaży i falochronie spędzam godziny i widok nie przestaje mnie zachwycać. A śliczne i zadbane miasto tylko dodaje atrakcyjności wybrzeżu. Gdyby z Ustki nie było wszędzie tak daleko, co bardzo by mi utrudniało jeżdżenie na spotkania po całej Polsce, chętnie bym się tam przeniosła na stałe. A tak, pisząc powieść osadzoną w Ustce, mogę robić wypady w ramach researchu. Idealnie.

MK: Jakie miejsca warto odwiedzić by podążyć tropem tej opowieści?

Aneta Jadowska:Pytasz o idealny spacer po Ustce? Dla mnie trasa zwykle zaczyna się przy przystanku autobusowym, idę sobie ulicą Marynarki Polskiej, odbijam w lewo w jedną z uliczek biegnących do portu. Idę Bulwarem Portowym aż do Promenady. Nawet w kiepską pogodę, o ile nie ma niebezpieczeństwa sztormowego, idę falochronem do samego końca, przywitać się z morzem. Potem kawałek Promenadą Nadmorską. Końcową stacją spaceru zwykle jest ulica Kaszubcka i Cafe Mistral, bo ciepła herbatka po tym, jak wytargał mną wiatr to zawsze dobry pomysł. I zawsze dodatkowa okazja, by podglądać miejsce pracy Magdy Garstki.

aneta jadowska

MK: Zarówno w serii o Dorze jak i w Trupie na plaży czuć miłość do morza. Nie zaprzeczę, że jest ono swego rodzaju magią, wolnością i nieokiełznaną mocą. A jak ty je postrzegasz?

AJ: Nad morzem jestem bardziej sobą, niż jakimkolwiek miejscu. Wzrusza mnie, dodaje sił, pozwala odpocząć. Zawsze, gdy przyjeżdżam do Ustki, zaczynam od pójścia na plażę i przywitania się z nim. To jest powrót do czegoś potężnego, budzącego respekt, ale też pięknego i przyjaznego. Może przez takich ludzi jak ja, bo jest nas na pewno więcej, powstały legendy o selkie. Stoimy na brzegu i patrzymy w wodę z miłością i tęsknotą. Od tego już krok do foczej skóry i zmiennokształtności.

Wiatr od morza jest czystą witalnością. To jest magia, bo zabiera smutek i zmęczenie, a zostawia głowę buzującą ekscytacją, pełną pomysłów.

MK: Czy możesz zdradzić, co teraz piszesz, jakiej kolejnej powieści możemy się spodziewać? Osobiście czekam na coś z Dorą. I bardzo jestem ciekawa jak by wyglądało jej spotkanie z Magdą Garstką. Podejrzewam, że by się dogadały. Czy myślałaś kiedyś o łączeniu w ten sposób postaci?

AJ: Teraz siedzę nad trzecią powieścią ze świata Nikity. Równolegle, w ramach małych skoków w bok, pracuję nad projektem niespodzianką, który powinien się pojawić w księgarniach jesienią i sprawia mi mnóstwo radości. I nie wykluczam, że czytelnicy czekający na „coś z Dorą” dostaną tam mały upominek. Oczywiście ich to nie usatysfakcjonuje. W celu satysfakcji musiałabym pewnie napisać kolejną serią o Dorze, a i wtedy usłyszałabym, że „ale co? Już? Koniec?”. A w czasie, gdy pisałabym tę nową serię o Dorze, fani Nikity wysyłaliby mi martwe ryby z pogróżkami. A fani Witkaca melancholijne listy o złamanych sercach. A potem przyszliby fani, którzy w różnych powieściach upodobali sobie szczególnie postaci drugoplanowe czy nawet trzecioplanowe i pytaliby, „Kiedy więcej Kurczaczka? Kiedy powieść o Baalu? Kiedy dostaniemy coś o Nissimie i dzieciakach? Harfiarka, my chcemy powieści o Harfiarce!”. Tak już jest, pogodziłam się z tym, że nigdy nie zdołam zaspokoić wszystkich oczekiwań. I dobrze, bo to znaczy, że czytelnicy nie mają przesytu, a ja wciąż mam coś do roboty.

dora wilk aneta jadowska

Co do cross overów – są historie, które do siebie pasują lepiej lub gorzej. W niedługim czasie poniekąd nastąpi cross over Magdy Garstki i Witkaca, ponieważ mam w planach opowiadanie, w którym Witkacy z Kurczaczkiem spędzają ferie świąteczne w Ustce, ale to pozorne spotkanie – sprawy, z jakimi spotykają się Witkacy i Garstka to raz – inny kaliber, dwa – inne płaszczyzny świata. Garstka rozmawia ze zmarłym ojcem, ale to tylko jej wspomnienie, z którego czerpie siłę i otuchę w chwilach słabości i strachu, a nie duch, którego Witkacy musiałby ekspediować w Zaświaty. Spotkania moich postaci fantastycznych jest o wiele bardziej prawdopodobne.

MK: Haha! No tak! Seria o Dorze to było moje pierwsze spotkanie z Twoją twórczością i może, dlatego mam do niej taką słabość, a w szczególności do tej męskiej części opowieści 😉 Czekam w takim razie z niecierpliwością na różne nowe opowiadania i powieści. I dziękuję za przecudną rozmowę, a Was odsyłam do mojej opinii o książce no i do księgarni.

Aneta Jadowska: Dziękuję serdecznie za świetne pytania.

MK: I ja bardzo dziękuję!


 

Biogram autorki

Aneta Jadowska

Filolożka, wielbicielka pomysłów niepraktycznych i niełatwych, czym uzasadnia doktorat z literatury i wiele innych ślepych uliczek w swojej biografii. Wiedzie nocny tryb życia, bo wtedy najlepiej jej się pisze i czyta. Śpi, gdy przyzwoici ludzie pracują, co chyba czyni ją człowiekiem nieprzyzwoitym. Nie interesują jej małe wyzwania – skoro już spełnia się dziecięce marzenia o pisaniu powieści, nie ma powodu, by się ograniczać. Nie lubi bezczynności i nudy. Czyta wszystko, co jej wpadnie w ręce, uwielbia seriale kryminalne i muzykę rockową. Pracoholiczka, wydała m.in. dwa tomy „Nikity”, „Dziewczynę z Dzielnicy Cudów” oraz „Akuszera Bogów”. Od 2000 r. mieszka w Toruniu i chyba już jest torunianką, bo jak rodowici mieszkańcy miasta jednocześnie kocha je i go nie znosi. Od kilku lat wyznaje miłość nadmorskiej Ustce, z której zrodził się Trup na plaży i inne sekrety rodzinne.

Trup na plaży i inne sekrety rodzinne to powieść obyczajowa z mocno rozwiniętymi wątkami kryminalnymi i społecznymi.

Opis z okładki: Kiedy Magda Garstka wraca po studiach do rodzinnej Ustki, nie spodziewa się, że czeka ją najbardziej ekscytujące lato w całym życiu. Zatrzymuje się w pensjonacie, który prowadzi jej babcia, rozpoczyna pracę w kawiarni i niedługo później… znajduje zwłoki. Kim był martwy mężczyzna? Jak zginął i czego szukał w pensjonacie Garstków? Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a Magda, córka policjanta, wbrew ostrzeżeniom postanawia zostać detektywem. Co prawda komuś zależy, aby czym prędzej wyjechała z miasteczka, ale tym pomartwi się później. Zwłaszcza że sprawa zagadkowego trupa wydaje się powiązana z pewną rodzinną tajemnicą…

Moja rekomendacja

Jadowska stworzyła ciepłą, dynamiczną i zapadającą w pamięć powieść. Przygody Magdaleny Garstki (alias Usteckiej Nancy Drew) oraz opowieści z życia jej rodziny naszpikowane są odwagą, humorem oraz wątkami, które potrafią poruszyć serca i wzruszyć do łez. Polecam!

Pełną opinię znajdziecie tutaj>>

 Trup na plaży i inne sekrety rodzinne – Aneta Jadowska

|Aneta Jadowska na OkiemMK.com | Felieton o genezie powstania Trupa na plaży| FP AnetyFragment powieści | Wywiad u Olgi z Wielkiego Buka |

*grafiki zamieszczone w artykule są autorstwa Magdaleny Babińskiej, zdjęcia pobrane są z FP Anety Jadowskiej

Translate »