Magdalena Bryja – Martwe Dusze
Jestem nikim. Nic dobrego we mnie nie ma. Ból wypełnia każdy milimetr mojego ciała. Gniję. Gniję od środka. Zrezygnowana. Niechciana. Niepewna. Pogodzona z tym co oczywiste – tym o czym wiedziałam od dawna – jestem martwa w środku. Pusta i bierna, a mimo to tak niewiele może spowodować, iż rozpadnę się na tysiąc kawałków… Co dowodzi temu, że żyję, ale co to jest za życie? Tak właśnie odbieram i widzę główną bohaterkę Martwych Dusz – Gizelę, na początku tej opowieści. Ból i Gniew były niczym jej drugie oblicze. Wyzwolona z rąk jednego oprawcy trwa zagubiona i bierna w toksycznym trójkącie – uzależniona od bycia potrzebną. Tkwi między dwoma mężczyznami – szefem, który do życia potrzebuje ciągłego dopływu adrenaliny, a Marcinem, jej partnerem i policjantem, który traktuje ten zawód jako święte powołanie i konieczność przez to co przeżył w dzieciństwie. Ich losy i relacje są tak różne, ale jednocześnie są niczym odbicia cierpiących i skażonych dusz. Czytając Martwe Dusze zwiedzicie najmroczniejsze zakamarki ludzkich serc. Odkryjecie jaką choroba może być uzależnienie od drugiego człowieka, używek, bólu. Ta historia niekoniecznie skończy się dobrze… ale o tym musicie już przekonać się sami…
„Tym właśnie teraz chciała być – zaledwie zarodkiem, nieświadomym krzywdy i cierpienia, które od lat podążało za nią krok w krok” s.91
Martwe Dusze to dramat psychologiczny z elementami kryminalnymi i obyczajowymi. To książka wstrząsająca i trudna do przejrzenia. Pełna jest mrocznych opisów ukazujących zło jakie czai się w ludziach, których jedyną potrzebą jest zaspokajać swoje chore pragnienia. Autorka nie boi się trudnych tematów. Śmiele ukazuje Nam gniew, cierpienie i ból ofiar zbrodni na ciele i duszy, których realizm czułam przy każdym zdaniu na skórze. To książka, w której zobaczymy bezwzględność, ślepą sprawiedliwość, zemstę, niedomówienia, niedopowiedzenia, utracone nadzieje i rehabilitację poranionych dusz.
„Odkąd go znam, był dziwnie uzależniony wobec osoby, która zniszczyła całe jego życie, i wbrew temu, co mówi, kocha swojego oprawcę” s.37
Martwe Dusze polecę osobom nie bojącym się trudnych tematów i brutalnych opisów zbrodni, które wyniszczają godność, pewność siebie i psychikę ludzką. To książka o trudnej tematyce, ale niestety często spotykanej w życiu realnym i jeśli lubicie takie historie – czytajcie.
„Zdjęcia są żywe, tętnią najprawdziwszą nienawiścią.Ogromne oczy chłopca wpatrują się w matkę zdającą się nie zauważać jego gniewu.Jest w pełni świadom swojej nagości, póz, które jego osobisty kat każe mu przybierać.Dotyku, który budzi jedynie agresję, choć w jej chorym zamierzeniu jest sprawcą rozbuchanej przyjemności”s.98„Robię szeroki zamach i wbijam zgiętą dłoń w gładką taflę[…]Z zadowoleniem pocieram czystą dłonią o zakrwawioną pięść, babrzę się dalej, aż do łokci. Krew jest pozytywna, krew nakłada na Nas obowiązek. Przelewamy ją w walce, oddajemy ją potrzebującym[…]Krew jest niesamowita, ma tyle różnych odcieni i nigdy się nie poddaje.” s.106