Mapa przeznaczenia – Glenn Cooper, czyli kolejna powieść przygodowa na moim koncie
Glenn Cooper – amerykański pisarz, scenarzysta. Z wykształcenia: lekarz, archeolog i internista. Jako pisarz zadebiutował thrillerem Biblioteka umarłych. Ile z jego pasji odnalazłam w Mapie przeznaczenia, która jest trzecią z kolei powieścią autora? Czy porównywanie go do Dana Browna jest kolejnym krzykliwym i nieprawdziwym nagłówkiem zamieszczonym na blurbie?
Fabuła. Mapa przeznaczenia to historia pewnej księgi, która może zmienić oblicze świata, jaki do tej pory znamy.
„Niewątpliwie czeka mnie straszliwa i bolesna śmierć. W przeciwieństwie do męczennika umierającego za swoją wiarę i pobożność, ja umrę za wiedzę, którą posiadłem. Spłynęła krwią, a będzie jej jeszcze więcej. „s.129
Czytając tę powieść przeniesiecie się kilkukrotnie w czasie. Poznacie historię współczesnych mieszkańców Ruac, dwunastowiecznych mnichów, średniowiecznego teologa i filozofa oraz pierwszych przedstawicieli gatunku Homo Sapiens. Co ich łączy? W rozwiązaniu tej zagadki pomoże Nam archeolog Luc Simard, który wraz z zespołem naukowców dzięki wspominanemu woluminowi trafi do jaskini pełnej malowideł z paleolitu.
„Hugo poszedł do regału i wziął z niego niewielki przedmiot zawinięty w płótno. Usiedli obok siebie na kanapie. Hugo zrobił miejsce na stoliku i powoli, z namaszczeniem odwinął książkę. Skóra oprawy wydawała się jeszcze bardziej czerwona i błyszcząca niż wtedy, gdy zobaczył ją po raz pierwszy w opactwie. A święty z aureolą wytłoczony na okładce sprawiał wrażenie bardziej trójwymiarowego. Srebrne ozdoby, a więc wzmocnienia rogów, plecionki na szczytach grzbietu oraz dwie spinające tom klamry były zmatowiałe, poza tym książka po wysuszeniu stała się o wiele lżejsza.
— Dostałem ją kilka tygodni temu. Bardzo ucierpiała, bo nasiąkła wodą, ale moi ludzie sobie z tym poradzili.
— Jasne…
— Jest z Dordogne, z Périgord Noir, a więc jednego z twoich ulubionych miejsc.
Luc uniósł brwi, patrząc na przyjaciela z zainteresowaniem.
— Słyszałeś kiedykolwiek o miasteczku Ruac?
— Nad rzeką Vézère, prawda? Chyba raz czy dwa penetrowaliśmy tereny wokół niego. Cóż tam jest interesującego?
Hugo zaczął opowiadać Lucowi o opactwie i pożarze, nieco dramatyzując i koloryzując, jakby bez tego nie potrafił przejść do punktu kulminacyjnego opowieści. A gdy zakończył pochwałą osiągnięć swojej firmy, dzięki którym manuskrypt odzyskał pierwotny wygląd, dodał:
— Chciałbym, żebyś ją teraz przejrzał i powiedział, jakie jest twoje pierwsze wrażenie, dobrze?
— Chętnie rzucę na nią okiem.
Luc uniósł cienką książkę do światła, odwrócił okładkę, spojrzał na wypisaną na karcie tytułowej datę i zaczął przerzucać kartki.
Już po chwili cicho gwizdnął.
— To jakiś żart?!
— Byłem pewny, że to cię zainteresuje — odrzekł Hugo. — Oglądaj dalej.”s.40-41
Świat przedstawiony. Historia. Mapa przeznaczenia to powieść przygodowa z wątkami archeologicznymi, historycznymi i kryminalnymi, która daje Nam możliwość podróży w czasie. Fabuła książki jest bardzo bogata i pobudzająca wyobraźnię. Czytając – zwiedzamy: prehistorię, średniowiecze i współczesność poznając jednocześnie losy poszczególnych bohaterów i dopasowując po kolei elementy opowieści, którą opowiada nam nie tylko wszechwiedzący narrator, ale i przykładowo Barthomieu – zakonnik klasztoru Ruac.
Poza tym Mapa przeznaczenia to przede wszystkim spora ilość akcji i brawury, które dostarczają dużą dawkę rozrywki. Liczne przeszkody, które muszą pokonać bohaterowie by czytelnik mógł poznać zakończenie tej historii i rozwiązać zagadkę są dobrze skonstruowane. Historia, tajemnica i intryga są sprawnie poprowadzone i spójne, choć przekazywane fragmentami. Złożenie ich w całość należy przede wszystkim do czytelnika. W szeroko opisanych wątkach historyczno-archeologicznych widać pasję autora do tych dziedzin. Za to na: efekciarskie akcje, spora ilość niebezpiecznych wątków, wręcz namacalne napięcie wyjęte rodem z typowych filmów przygodowych jak Mumia czy Bibliotekarz: Tajemnica Włóczni wpłynąć mogło jego zamiłowanie do filmów oraz zawód scenarzysty i producenta. Tym, co mnie dodatkowo zdziwiło był fakt, iż w tej historii trupów nie brakuje. Praktycznie do końca nie możemy być pewni, kto zostanie przy życiu. W najmniej odpowiednich momentach giną postacie, które zaczynałam lubić. To bardzo odświeżające, nadaje także dodatkowego tempa akcji i zwiększa napięcie, jakie towarzyszy podczas czytania.
Kolejnym zabiegiem typowym dla powieści przygodowej jest zaprezentowanie w treści: listów czy wyżej wspomnianej księgi, która w rzeczywistości jest swego rodzaju pamiętnikiem pozwalającym na zapoznanie się z częścią tej opowieści.
„Ruac, 1307
Ja, Barthomieu, zakonnik klasztoru Ruac, kończę dwieście dwadzieścia lat, a to jest moja historia.” s.26
A sama powieść intryguje, szczególnie, dlatego że odnajdziemy w niej kawałek Francji w różnych odsłonach, w różnych „światach” – tym średniowiecznym, współczesnym czy prehistorycznym. Opisy miejsc są barwne, ale nie odnajdziecie w niej dłużyzn. Język powieści jest prosty i niewymagający. Czyta się ją bardzo szybko.
Wracając do wspomnianego blurba porównywanie Coopera do Browna jest według mnie bezsensowne. Brown skupia się przede wszystkim na wątkach religijnych, na tajemniczych organizacjach, a akcja w jego książkach jest wolniejsza, poza tym trup nie ścieli się tak gęsto jak w Mapie Przeznaczenia. Fakt niektóre wątki w powieści Glenna mogą wydać się kontrowersyjne, występuje także kilku przedstawicieli kościoła, jednak czy to wystarczy by ich porównywać? Ich styl i sposób prowadzenia historii różnią się diametralnie. Cooper nie jest gorszym pisarzem, a innym. Kładzie nacisk na ostrą i szybką akcję, nie boi się krwi i trupów, a przeszkody, które stawia na drodze bohaterów są zgoła inne niż znanego większości czytelników Robertowi Langdonowi z powieści Dana.
Bohaterowie. To według mnie najsłabsza część tej opowieści, w szczególności protagonista – Luc, który jako typowy archeolog nie posiada umiejętności by funkcjonować wśród tak wielu zagrożeń. Przez co częściej miałam wrażenie, iż to nie umiejętności, a łut szczęścia doprowadził go do rozwiązania tej historii. Chciałabym by miał w sobie odrobinę więcej z Jacka Huntera czy Ricka O’Connela. Brakowało mi tej „iskierki” twardziela.
Poza tym występuje tutaj pełna gama postaci: od złych, przez egoistyczne po te o zranionym sercu (Sara). Odnajdziecie tutaj: żołnierzy, zakonników, opatów, uczonych, wojskowych. Poznacie losy każdego z nich, odkryjecie, czym się kierowali, jaka była ich życiowa misja, do czego dążyli i czemu niektórzy z nich pragnęli zachować lub poznać sekrety, które skrywa odnaleziona przez Luca jaskinia oraz pamiętnik zakonnika.
Podsumowanie. Mapa przeznaczenia wciąga od pierwszych stron, wypełnia czas – jest jednak książką na raz. „Umilaczem” dostarczającym dobrej rozrywki, który pozwoli się odprężyć i pogłówkować nad rozwiązaniem zagadki. Powieść Glenna Coopera to dobra przygotówka z wątkami archeologiczno-historyczno-kryminalnymi. Autor zdecydowanie potrafi wykorzystać swoją widzę z dziedzin antropologii czy pracy przy produkcji filmów, by nadać tempa akcji czy zaciekawić czytelnika. Jednak, jeśli chodzi o umiejętność scharakteryzowania postaci daleko mu do mojego ulubionego autora tego gatunku – Jamesa Rollinsa. Wielbicieli Dana Browna przestrzegam – Mapa przeznaczenia różni się od Kodu Leonarda da Vinci. Nie jest gorszą powieścią, a inną. Polecam.