Kroniki Tej Jedynej. Początek – Nora Roberts
Kiedy w księgarni zobaczyłam Kroniki Tej Jedynej. Początek zakupiłam ją w ciemno. Jak wielu ze stałych czytelników wie Nora Roberts to jedna z tych autorek, którą uwielbiam. Towarzyszy mi od lat. To dzięki niej zaczęłam nałogowo czytać. Teraz sięgam przede wszystkim po fantastykę i kryminał, ale sentyment do Roberts pozostał. Bardzo cenię jej styl – niewymuszony, lekki. Jej książki czyta się szybko, wręcz płynie się przez nie. A bohaterowie nie są idealni, mają często mroczne oblicza. Wszystko zależy od tego czy Nora pisze tradycyjny romans czy powieść z wątkami psychologicznymi, fantastycznymi lub kryminalnymi. Jej bohaterki to zawsze silne kobiety, niebojące się wyzwań lub takie, które poprzez opowiadaną historię zyskują choćby pewność siebie. To nie są puste, głupiutkie lale.
Powieści Nory Roberts to przede wszystkim książki rozrywkowe.
Jej książki to przede wszystkim rozrywka. Nie uważam, ich za dzieła sztuki pisarskiej, ale z pewnością spełniają swoją rolę – bawią. Oczywiście przy takiej ilości spłodzonych książek i przeszło 25 latach pisania nowsze powieści Nory Roberts pełne są klisz, powtórzeń czy podobnych motywów. Nie przeszkadza mi to, jeśli autorka pisze w swoim stylu skupiając się na bohaterach i ich historii.
Coś nowego, a jednocześnie znajomego.
Kroniki Tej Jedynej. Początek zaskoczyły mnie. Widać w tej opowieści Norę, ale jednocześnie zastosowała ona wiele zabiegów, które spowodowały, iż miałam wrażenie, że czytam książkę kogoś innego. Czy to dobrze? Sama nie wiem. Minęły ze 2 tygodnie odkąd przeczytałam tę powieść pierwszy raz, a ja nadal jestem w połowie zachwycona, w połowie zawiedziona. Zawiedziona, gdyż nie otrzymałam tego, czego się spodziewałam, a potrzebowałam w danej chwili. Zachwycona, gdyż Kroniki Tej Jedynej. Początek to wstęp do całkiem nowej historii, która wyłamuje się ze stosowanego przez Norę schematu. Zazwyczaj w danej serii otrzymywaliśmy historię, w której było 6-10 osób, które łączyło się w pary i każda z książek skupiała się na jednej z nich zgłębiając ich relację oraz na opowiedzeniu, chociaż części mitologii świata. Tym razem Roberts zrezygnowała z tego zabiegu wprowadzając sporą grupę bohaterów i poświęcając wielu z nich odrobinę uwagi. Nie mieliśmy możliwości poznać ich lepiej, gdyż było ich zbyt wielu.
Powieść postapokaliptyczna
Ponadto autorka tym razem zabrała się za powieść postapokaliptyczną. Plaga dziesiątkuje ludzi na świecie. Ta część, która jest odporna albo otrzymuje moce albo pozostaje zwyczajna. Ludzie łączą się w komuny, tworzą różne organizacje. Są tacy, co obwiniają magicznych, są tacy, co obwiniają ludzi. Do samego końca książki wiemy niewiele na temat antagonistów – tych prawdziwych. Jaki jest ich cel. I w czym ma przeszkodzić im „Ta Jedyna”. Właśnie „Ta Jedyna” to nieoczywista postać. Ten wątek bardzo mi się podoba, jednocześnie sprawia, że nie mam pojęcia, czego się spodziewać po kolejnej części. Pod koniec książki dostajemy takie zwroty akcji, że rzeczywistość, do której się przyzwyczailiśmy w pewnym stopniu umiera.
Świat w Kroniki Tej Jedynej. Początek
Sam świat oraz rządzące nimi prawa są ciekawe i spójne z założeniami dotyczącymi powieści postapo. Przez co Kroniki Tej Jedynej. Początek niepozbawione są dramatycznych scen. Choć przez całą lekturę miałam wrażenie, że niektóre z nich giną w natłoku wydarzeń i bohaterów. Mam wrażenie, że autorka chciała zawrzeć w tej opowieści wszystkie istotne dla niej szczegóły by w kolejnej części skupić się na rozwijaniu postaci i ich misji.
Bardzo ciekawym elementem są także umiejętności poszczególnych bohaterów. Są one przeróżne, wymyślne i bardzo pomocne. Od tych związanych z empatią po władanie choćby żywiołami.
Podsumowanie
Jak możecie zaobserwować Kroniki Tej Jedynej. Początek odrobinę mnie skołowały i odrobinę zawiodły. Chciałam więcej chemii między bohaterami i genezy powstającej miłości, a otrzymałam niewiele tego typu wątków. Za to widać, iż Nora Roberts przygotowała się do stworzenia ogromnego świata pełnego magii. A plaga, zaraza czy katastrofa są elementem większego planu, który mam nadzieję poznamy w całości w kolejnych częściach. Jestem także bardzo ciekawa jak potoczą się losy „Tej Jedynej” i czy w kolejnych częściach będą wątki miłosne. Marzy mi się także jakaś ogromna bitwa podobna do tej w Trylogii Kręgu. Może być epicko, szczególnie, jeśli Nora Roberts skupi się teraz na szczegółach i konkretnych postaciach. Na to liczę i czekam z ogromną ciekawością na kolejną część.
|
Plusy:
Minusy:
|
P.S. Okazało się, że po zakupie tej książki otrzymałam drugi egzemplarz od wydawcy, więc spodziewajcie się rozdania.