Archiwum Kuchnia MK Gotuje

Moje TOP 9 gadżetów pozornie niepotrzebnych, ale takich bez których już nie umiem się obyć

gadzety

Pewnie znacie to uczucie, gdy kupujecie jakiś gadżet kuchenny i później go nie używanie, prawda? Ja mam tak samo. Różności leżą w moich szufladach i zachodzą kurzem. Postanowiłam zrobić z tym porządek i nieużywane gadżety wydać. Wtedy wpadłam na pomysł, iż na OkiemMK mogę Was ugościć moim TOP 9 gadżetów pozornie niepotrzebnych, ale takich bez których już nie umiem się obyć. Zapraszam Was na poniższe zestawienie. 

Na pierwszy ogień trafia ten oto przyrząd do gotowania jajek. Kupiłam go za całe 5 zł i choć nie prezentuje się szałowo – wystarczy włożyć go do wody z jajkami i obserwując zmieniający się kolor tego „jajka” wybrać czy chcemy by było na twardo, średnio czy miękko. Za każdym razem otrzymuję idealne jajka. A Jajka przyznam się, iż uwielbiam;)

eggtimer

Ceny też łyżki Wam nie podam, gdyż należała jeszcze do mojej babci, ale to naprawdę świetny gadżet do usuwania szumy z rosołu czy innej zupy lub próbowania grochu lub fasoli bez możliwości oparzenia się wrzątkiem, który nie ścieknie z łyżki.

lyzka

Każdy kto choć trochę gotuje, a w szczególności piecze, wie, iż odmierzenie odpowiedniej ilości mąki czy cukru to kluczowa sprawa. Za ten komplecik zapłaciłam 25 zł w najzwyklejszym sklepie ze sprzętem gospodarstwa domowego. Za to mój mąż rozbija sobie w jednej z miarek jajko, które później gotujemy w koszulce. Pychota. miarki

To jest moja gwiazda. Jako osoba leworęczna często miałam problem z obieraczkami. To cudeńko z Tupperware jest ze mną już od ponad 5 lat. Jego standardowa cena wynosi 39,99 zł, ale jak dobrze poszukamy czy poczekamy na promocje to można ją wyrwać spokojnie za 20 zł. Plastikowa obudowa ma gwarancję dożywotnią, a metalową ostrzałkę można dokupić za około 10 zł. Mojej teściowej spadła na podłogę i pękła na wysokości rączki. Oddałyśmy konsultantce i po 2 tygodniach otrzymaliśmy nowiutką. Uważam tę firmę za dość drogą, ale nie żałuję żadnego produktu u nich zakupionego. Przekonała mnie do niej przyjaciółka, która z mamą od kilkunastu lat kupuje te produkty i gdy się porysują, odbarwią zaraz je wymienia. Teraz jestem na etapie wypróbowywania chlebaka, który kupiłam w promocji za 209 zł (zgroza). Jednak po tygodniu chleb jest nadal świeży, a pleśnie nie pojawiają się. Materiał, z którego jest wykonany ma także dożywotnią gwarancję.

obieraczka

Następny w kolejce jest przyrząd, który zamieniłam za punkty payback. Możemy nią odmierzyć porcję makaronu spaghetti dla jednej lub dwóch osób, a haczyk na końcu idealnie nadaje się do wyławiania pojedyńczej sztuki w celu spróbowania czy makaron jest gotowy!


odmierzacz do makaronu

Teraz hit empiku. Przyznam się, iż kupiłam w nim sprzęt kuchenny i to za 50% ceny, czyli ok. 10 zł. Wybrałam je ponieważ są mniejsze. Teraz nie wyobrażam sobie obracania mięsa czy mieszania składników lub makaronu z sosem czymś innym.

szczypce

Na koniec zostawiłam te oto dwa cudeńka, które także nabyłam za pomocą punktów payback 😀 Wykrojniki, by potrawy prezentowały się smakowicie. To także fajny sposób na odmierzenie nie za dużej porcji ryżu czy kaszy;) A ta trzepaczka to dla mnie odkrycie. Z typowymi trzepaczkami miałam zawsze jeden problem. Strasznie ciężko mi się je czyściło – ciężko było się do nich dobrać. Tutaj nie mam tego problemu i mogę je myć w zmywarce.

trzepaczka

Na tym kończę moje zestawienie. Życzę Wam miłego dnia i zapraszam do dyskusji. A Jak to wygląda u Was? 

P.S. Jeśli post się spodoba – zamieszczę jeszcze kilka w serii dotyczących ulubionych kuchennych przyrządów.

Translate »