Bramy Światłości Tom 1 – Maja Lidia Kossakowska [opinia]
Pan odszedł, ale świat musi trwać dalej. Daimon jeszcze do niedawna wyrzutek i szaleniec ponownie otrzymuje łaskę by służyć Królestwu, jako Abaddon. Tym razem Tańczący Na Zgliszczach pokieruje wyprawą w dzikie i nieznane Strefy Poza Czasem. Niszczyciel Światów wraz z podróżniczką Seredą wyruszają w niebezpieczną podróż by odkryć czy to do tamtego miejsca odszedł Pan czy może to kolejna pułapka zastawiona przez siły zła.
Maja Lidia Kossakowska uważana jest za jedną z lepszych polskich pisarek fantastycznych. Jej cykl Zastępy anielskie to niezwykle popularna seria, w której zaczytują się już pokolenia. Jednocześnie możemy stwierdzić, iż autorka nie rozpieszczała fanów, gdyż na piąty tom cyklu czytelnicy musieli czekać ponad 6 lat. Czy było warto?
Według mnie tak! Pierwszym, co mnie urzekło w tej opowieści był język – idealnie dobrany do sytuacji i postaci. Raz patetyczny i barwny, innym razem prosty i rzeczowy. Kolejnym elementem, który zachwyca jest fabuła i świat przedstawiony. Zarówno Królestwo jak i Strefy Poza Czasem są wspaniale skonstruowane i opisane. Bardzo podobają mi się odwołania do mitologii i bóstw hinduskich. Kossakowska w interesujący sposób zobrazowała je urozmaicając w ten sposób fabułę. Poszczególne stworzenia i miejsca, które zwiedzamy z bohaterami przedstawione są z ogromną dbałością o szczegóły. Świat jest olbrzymi, daje sporo możliwości i potrafi być nieprzewidywalny i niebezpieczny. To jego największy plus.
Nie mogę także zapomnieć o bohaterach, wśród których mimo tego, że mamy do czynienia także ze Świetlistymi nie ma „aniołków” bez skazy. Bohaterowie Kossakowskiej mają sporo wad i mimo swojego pochodzenia potrafią być bardzo ludzcy. Odczuwają złość, zazdrość, gniew, smutek czy radość.
Daimon (Anioł Miecza, Abaddon, Niszczyciel Światów) to dla mnie główna i dominująca postać tej powieści. Bohater, który zdecydowanie ma coś w sobie. To wulkan emocji i „człowiek” czynu. Honorowy, nieprzejednany, a jednocześnie niepozbawiony wad. Kroku dotrzymuje mu niezrównany niebiański rumak Piołun, który niepozbawiony jest ciętego i ironicznego języka. Bardzo pozytywna postać.
„Ale nie jest wysłannikiem zła. Przeciwnie, ma szlachetną, ale bardzo złożoną naturę. Wypełnia zadanie, które przydzielił mu los, mimo że poczucie obowiązku kłóci się nie raz z emocjami. Bo on ulega emocjom! Współczuje. Lituje się. Wścieka. Potrafi kochać, potrafi czegoś pragnąć! Cierpi! Więcej, ma poczucie humoru. Czasami nawet autoironiczne. Ale z drugiej strony nosi w sobie spokój i bezdenność śmierci, ponieważ jest martwy. (…)”cytat z 1 części cyklu Zastępy Anielskie
Odrobinę zawiodłam się na postaci Seredy – podróżniczki, kartografa i odkrywcy. Brakowało mi w niej większej ilości emocji i pazura. Była dla mnie wycofana i momentami nudziła mnie, a przecież zarówno jej doświadczenie jak i wykonywane zawody dają duże pole manewru.
Warto także wspomnieć, iż Bramy światłości to pierwszy tom cyklu, który jako całość wypada bardzo spójnie. Powieść wciąga od pierwszych stron i intryguje. Z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów, ba! nawet zarwałam nockę. Z ogromną niecierpliwością czekam na dalszy ciąg tej historii, gdyż autorka zakończyła ją w dość dramatyczny sposób. Czekam na jeszcze więcej mitologii, różnego rodzaju wierzeń i bóstw. To opowieść, która zachwyca barwnym językiem, wielowątkową fabułą i wyrazistymi postaciami. Myślę, że to książka idealna dla fanów fantastyki lubiących publikacje z odwołaniami do mitologii, anielskimi wątkami i niebanalną treścią. Zdecydowanie polecam.
P.S. Z cyklu Zastępy anielskie lata temu przeczytałam Żarna niebios i Siewcę Wiatru, ale Bramy Światłości okazały się na tyle dobre, iż z przyjemnością przeczytam cały cykl od nowa. Jednocześnie warto zaznaczyć, iż najnowszą książkę Kossakowskiej można czytać bez znajomości poprzednich części.