Dziewczyna z Brooklynu – Guillaume Musso [opinia]
„Nie ma ludzi niewinnych. Ale istnieje kilka stopni odpowiedzialności.” Stieg Larsson
Dziewczyna z Brooklynu to nie moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso, dlatego postanowiłam, że opinia ta będzie skierowana do dwóch typów odbiorców – tych, którzy nie znają tego autora i tych, którzy przeczytali, choć jedną jego książkę.
Anna i Raphael są na pozór idealną parą, ale każde z nich skrywa tajemnice. Przed ślubem Raphael poznaje tajemnicę Anny i przeraża ona go tak bardzo, iż odchodzi. Gdy wraca by wyjaśnić sprawę i dowiedzieć się, o co w niej tak naprawdę chodzi Anna znika. Rozpoczynają się poszukiwania, które pokażą, iż nie ma ludzi niewinnych, ale są różne stopnie odpowiedzialności.
Tym, co rzuca się w oczy już na samym początku lektury Dziewczyny z Brooklynu jest standardowy dla tego autora zarys fabularny – zagrożenie życia, odrobina sensacji oraz wątki romantyczno-obyczajowe. Po raz kolejny Musso łączy romans z kryminałem i u niego to połączenie się sprawdza. Historia poprowadzona jest w logiczny i konsekwentny sposób, z charakterystycznym dla niego rozmachem. Jest spora ilość wątków – od tych dotyczących przeszłości tytułowej dziewczyny po wyścig z czasem podczas poszukiwań. Tym razem Guillaume stworzył dość zmyślną intrygę, w którą zamieszana jest cała masa osób obecnych w książce, a odpowiedzialność za popełnione zbrodnie nie jest jednoznaczna i identyczna dla każdego.
Misternie utkany thriller, który kilkukrotnie zaskoczył mnie rozwiązaniami fabularnymi i zastosowanym przez autora suspensem. Zakończenie tej opowieści naprawdę może zaskoczyć, ale to jej całokształt jest największym atutem Dziewczyny z Brooklynu. To idealna mieszanka rozrywki i historii trzymającej w napięciu do ostatniej strony. Muszę przyznać, iż bawiłam się przy niej rewelacyjnie. Czas płynął niewiarygodnie szybko, a ja zarwałam część nocy by poznać zakończenie.
„Najpiękniejszy dzień w życiu psychopaty to ten, który odnosi się wyłącznie do niego samego.”s.191
Główni bohaterowie, czyli lekarka Anna i pisarz Raphael są naprawdę ciekawymi postaciami i osią fabuły. Ich historie nie są błahe i są dobrze poprowadzone, ale to Marc Caradec przyjaciel głównego bohatera i były oficer oddziału specjalnego policji kryminalnej BRB skradł moje serce. Jego historia jest przejmująca i kryje w sobie nie tylko wiele tajemnic, ale i traum. Bardzo złożona postać, nie jednowymiarowa.
„A on, Marc Caradec, był tylko narzędziem w ręku prawdy.” s.265
Tym, co nadaje odpowiedniej atmosfery Dziewczynie z Brooklynu jest narracja – historię poznajemy oczyma bohaterów, ale w pewnych rozdziałach mamy także narrację trzecioosobową. Dzięki temu „widzimy” postacie lepiej – poznajemy ich charakter, motywacje i sposób bycia oraz prowadzenia śledztwa. Dobry zabieg i zastosowany tak, że nie przeszkadza to w ogóle w czytaniu opowieści. Narrację pierwszoosobową możemy potraktować, jako rodzaj pamiętnika, wspominek, chęci opisania otoczenia i uczuć, a narrację trzecioosobową niczym relację z pewnych działań, wytwarzającą swego rodzaju dystans do dziejących się wydarzeń i informacji, które uzyskujemy. Każdy z wymienionych wyżej elementów jest wręcz znakiem rozpoznawczym autora, choćby w powieści Jutro odnajdziecie podobną narrację, podobne emocje i połączenie gatunków. To się sprawdza i sprzedaje, a Musso o tym wie.
Czytelnicy, którzy sięgną po tę książkę powinni spodziewać się lektury, która dostarczy im rozrywki na wieczór lub dwa, gdyż czyta się ją błyskawicznie. Mnie Dziewczyna z Brooklynu sprawiła frajdę, świetnie się przy niej bawiłam i odprężyłam. Wsiąknęłam w opowieść stworzoną z rozmachem, w której główny bohater zabiera się do stworzonej intrygi niczym do pisania książki czy artykułu– zbiera materiały, tworzy teorie i poszukuje odpowiedzi. To kolejna powieść Musso, która przypadła mi do gustu. Jeśli podobały się Wam jego poprzednie książki to i ta powinna wam odpowiadać. Polecam zainteresowanym.