Iwan. Jej rosyjski obrońca – Roxie Rivera
Roxie Riviera to podobno autorka bestsellerów New York Timesa i USA Today, której powieści oznaczają się wątkami romantycznymi, wartką akcją i subtelną erotyką. „Iwan. Jej rosyjski obrońca” jest pierwszą książką tej autorki, którą przeczytałam. Jakie były moje wrażenie po jej lekturze i czy powyższe słowa są prawdą? Zapraszam na poniższy tekst.
Dla kogo będzie to idealna lektura?
Tym, co mnie uderzyło w pierwszej kolejności, gdy sięgnęłam po „Iwan. Jej rosyjski obrońca” jest objętość tej powieści. To niecałe 130 stron. Jej objętość oraz opis fabuły zasugerowały mi, że będzie to lektura krótka, lekka – taka na jedno popołudnie czy idealnie sprawdzająca się podczas kilkugodzinnej podróży. I nie pomyliłam się. Jest krótko, lekko, konkretnie. Autorka nie rozwodzi się przesadnie nad przeszłością bohaterów – liczy się tu i teraz. Otrzymujemy zaledwie zarys przeszłości. Wątek romantyczny z odrobiną pieprzu oraz obecne wątki sensacyjno-kryminalne przywodzą mi na myśl klasyczne powieści dla kobiet/powieści romantyczne w typie harlequinów. Miłość od pierwszego wejrzenia, kilka przeszkód na drodze i upragniony happy end.
Iwan i Erin
Ona – delikatna, „czysta”, niepasująca do tego świata, ale odważna i kochająca rodzinę. On – twardy, z trudną przeszłością, niebezpieczny, ale jednocześnie podatny na zranienie, jeśli chodzi o uczucia. Robiący wiele by zmienić swoją przyszłość. Delikatny, opiekuńczy – tylko dla niej. Iwan i Erin mimo, że są bardzo osadzeni w gatunku okazali się przyjemnymi postaciami, które mają w sobie to coś. Czuć między nimi chemię, wszystko dzieje się w tempie ekspresowym.
Podsumowanie
Książkę „Iwan. Jej rosyjski obrońca” przeczytałam w 2 godzinki. Nie odczuwam jakiejś nadmiernej ekscytacji po lekturze tej powieści, ale bawiłam się na niej bardzo dobrze. Elementów erotycznych jest niewiele i są bardzo subtelne. Ot romans z pieprzykiem. Mimo tej niewielkiej objętości widać, że autorka przygotowała się do stworzenia serii i już widzę minimum 2 dodatkowe potencjalne pary. Seria „Jej rosyjski obrońca” ma już w oryginale 8 części plus kilka „połówek”. Osobiście wolałabym by wątki przeszłości obojga bohaterów były bardziej rozbudowane. A wątki sensacyjno-kryminalne miały większego kopa. By było w tej powieści więcej głębi i ognia, ale jeśli lubicie takie lekkie, subtelne i krótkie opowieści o miłości powinna ona przypaść Wam do gustu. Przypomniały mi się czasy, gdy zaczytywałam się w harlequinach od Nory Roberts. Jej ekspresowe romanse były świetnym oderwaniem od rzeczywistości i tak też odbieram powieść „Iwan. Jej rosyjski obrońca”. Polecam zainteresowanym.