Laleczka – Hollie Overton [thriller psychologiczny / opinia]
Thrillery psychologiczne to jeden z moich ulubionych gatunków literackich. Mam do nich ogromną słabość, gdyż odkrywają nasze mroczne strony. Zagłębiają się w psychikę zarówno zbrodniarza jak i ofiary ukazując nam rany nie tylko na ciele, ale i duszy. Do naprawdę dobrych i zapadających w pamięć thrillerów psychologicznych zaliczyłabym trylogię Code’go McFaydena (Cień, Maska śmierci, Dewiant), książki Deavera czy Morrella. Znajdziecie w nich realizm, dopracowane postacie czy spory zarys psychologiczny i sytuacji, i osób. Przeczytawszy dość sporo tego typu lektur w kolejnych thrillerach szukam czegoś nowego lub eksplozji emocji, realizmu i szerokiego portretu psychologicznego. W ostatnim czasie trafiłam na dwie tego typu lektury. Spodobała mi się ich tematyka, gdyż poruszały kwestie, o których rzadko się mówi i pisze, chyba, że w literaturze fachowej. Pierwszą była Wdowa Fiony Barton, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie ukazując sytuacje i uczucia żony mordercy. Drugą powieścią jest Laleczka – Hollie Overton ukazująca perspektywę porwanej i przetrzymywanej w zamknięciu nastolatki, której udaje się uciec porywaczowi. Opowiedzenie historii widzianej oczyma ofiary, ukazanie jej uczuć i traumy po uwolnieniu jest bardzo rzadko poruszane w literaturze, dlatego z ogromną ekscytacją i sporymi oczekiwaniami zasiadłam do lektury tej książki. I muszę niestety przyznać, iż zawiodła mnie na płaszczyźnie psychologicznej. Autorka ma dobre pióro – Laleczkę czyta się błyskawicznie, fabuła wciąga, ale według mnie historia jest za lekko opowiedziana. Porwana nastolatka stała się kobietą i matką, była karana na wiele sposobów, porywacz ją torturował i gwałcił, poza tym szantażował ją. Tak naprawdę, co spotkało tę dziewczynę dowiadujemy się pokrótce i tak też przedstawione są jej uczucia. Momentami, jako czytelnik zastanawiałam się czy ona rzeczywiście została porwana. Nie czułam żadnych emocji od głównej bohaterki. Oczekiwałam, że poczuję jej ból, jej chęć powrotu do życia, jej emocje – niestety otrzymałam tylko coś na kształt letnich uczuć. Zimna, kalkulacji.
Niewiele otrzymujemy informacji o jej dziecku, o jej stosunku do porywacza, o tym, kim dla niej był. Czy udawała? Czy wystąpił u niej syndrom sztokholmski? Stres pourazowy? Tak naprawdę brakowało mi szerszego kontekstu i jednocześnie głębszego opisu jej stanu psychicznego. Więcej nie mogę napisać, by Wam nie zaspoilerować.
Dobrze skonstruowaną postacią jest siostra porwanej, u której widać prawdziwą traumę i emocje. Ból towarzyszy jej codziennie, a my możemy go poczuć. Porywacz za to wpisuje się w standardowe schematy – na zewnątrz szanowany mąż, ojciec i wykładowca, a w środku psychopata. Pozostali bohaterowie potraktowani są bardzo ogólnikowo i pobieżnie.
Myślę, że Laleczka spodoba się czytelnikom dopiero zaczynającym przygodę z tego typu powieściami nieposiadającymi szerszej wiedzy dotyczącej takich zbrodni i relacji ofiara-oprawca z psychologicznego punktu widzenia. Jednocześnie widzę, w autorce – Laleczka to jej debiut – potencjał, gdyż całość opowieści jest spójna, a język przyjemny w odbiorze, odrobinę zaskakują pewne elementy zakończenia. Polecam zainteresowanym.