Luźne pogaduchy z Januszem Lasgórskim autorem cyklu Piętno Pielgrzyma oraz włóczykijem z wyboru cz.1..
Dziś w Luźnych Pogaduchach moim gościem będzie Janusz Lasgórski – autor cyklu powieści Piętno Pielgrzyma oraz włóczykija z wyboru. Myślę, że zestaw pytań, które wybrałam powinien Wam się spodobać. Janusz Lasgórski to pseudonim artystyczny, a autor jest bardzo ciekawą osobą. Z pewnością nie będzie to ostatnia nasza rozmowa. Spodziewajcie się więcej.
MK: Janusz Lasgórski to pseudonim. Nie będę Pana prosić o wskazówki dotyczące prawdziwej tożsamości, ale jestem ciekawa czy pod prawdziwym nazwiskiem także wydał/wydaje pan książki?
JL: Pod prawdziwym nazwiskiem wydawałem… dużo pieniędzy na zakup książek. Ale sporo pisałem (również ołówkiem i długopisem), choć zwykle nie była to moja twórczość. Przez dziesięć lat robiłem to nieraz po kilka godzin dziennie. Trochę się przy okazji nauczyłem, a na dodatek wpadłem w nałóg… pisania. I tak to się zaczęło, choć próby tworzenia wierszy i powieści, jak większość z nas, podejmowałem już w pierwszej klasie liceum… Niedawno znalazłem fragment… i przeczytałem. To było straszne.

W Pana zdjęciu profilowym jest Włóczykij. Dlaczego akurat on?
To wybór mojej najmłodszej córki, a ona zna mnie najlepiej. Po zastanowieniu się, musiałem przyznać, że jesteśmy trochę podobni. Tak jak Włóczykij lubię piesze wędrówki, dobrą kawę, wolę samotność i raczej rozmyślać w ciszy niż gapić się w telewizor. A co najważniejsze nie cierpię żadnych zakazów i nakazów. Bo w końcu po cóż każdy z nas posiada własny rozum?
Wybrał Pan dość trudną drogę jeśli chodzi o literaturę. Fantastyka naukowa ma swoich fanów, ale jest raczej w Polsce gatunkiem niszowym. To wybór, wewnętrzny przymus, a może miłość do tego gatunku?
Nie miałem większego wyboru. Fantastyka naukowa to jedyny gatunek, który pozwala oderwać się od ponurej rzeczywistości a jednocześnie być z nią w nieustannym kontakcie, traktować dzień dzisiejszy jako czas i miejsce startu, pozwala planować lepszą przyszłość, eksperymentować i podpatrywać efekty działań, wytyczać drogę i zmieniać. A przynajmniej proponować kierunki zmian.
Wyławianie z teraźniejszości wszystkiego co złe, tworzenie z tego tragicznych, katastroficznych, sensacyjnych i pikantnych opowiastek: kto kogo, czym, jak i dlaczego, pozostawiam kronikarzom. Służbie zdrowia oraz wymiarowi sprawiedliwości natomiast dedykuję analizowanie faktów i przeciwdziałanie wszelkiego rodzaju wynaturzeniom. Wszyscy zaś powinniśmy zająć się egzekwowaniem wykonywania obowiązków od wynagradzanych z publicznej kasy przedstawicieli odpowiednich zawodów, organizacji a przede wszystkim od „wybrańców”, powołanych do zapobiegania ww. zdarzeniom.
Ekscytowanie się cierpieniem innego człowieka, tworzenie fabularnych opowieści z brudów naszej cywilizacji, z tragedii innych ludzi, a na dodatek ubarwianie ich z artystycznym kunsztem i serwowanie młodemu pokoleniu w formie rozrywki, nie leży w moim zwyczaju i takie postępowanie uważam za wysoce szkodliwe. Suche fakty, statystyczne dane na wydzielonym kanale informacyjnym muszą wystarczyć. Ku przestrodze innym, młodym, nie znającym realiów życia i potomnym, takie drastyczne aspekty życia i szczegółowe z nich relacje należałoby umieszczać wyłącznie w biuletynach informacyjnych, które byłyby dostępne na żądanie w działaniach i szkoleniach prewencyjnych, a nie jako szeroko reklamowane przykłady „z życia wzięte”, jako osiągalne i fascynujące scenariusze postępowania.

Jak wygląda Pana wymarzony świat, prawdziwy lub fikcyjny?
Wymarzony, ale prawdziwy i w wielkim skrócie? To przede wszystkim świat naprawdę wolnych mediów, mediów nieuczestniczących w ogłupianiu społeczeństwa, świat bez reklam zarówno tych politycznych jak i produktowych (poza rzeczowymi informacjami o produktach dostępnymi wyłącznie na życzenie zainteresowanych, w specjalnie tego celu przeznaczonych kanałach informacyjnych), świat bez granic, bez wojen, bez przestępców. To z kolei wymaga świata zarządzanego przez wybitnych, przebadanych pod względem zdrowia psychicznego, fachowców w każdej dziedzinie życia i na każdym szczeblu władzy i administracji, świata dbającego o własne środowisko naturalne, nie podcinającego gałęzi na której siedzi.
Oczywiście, w takim świecie wszystkie drogi lokalne (z wyłączeniem magistrali międzymiastowych i międzynarodowych) powinny być otwarte wyłącznie dla turystyki pieszej i rowerowej oraz dla niezbędnych środków transportu publicznego.
Słowem, idealny świat dla Włóczykija.
Jak opisałby pan cykl Piętno Pielgrzyma?
Niewiele mam do dodania poza tym, co zamieściłem we wstępie „Od autora”:
„Upraszczając, przyjmijmy, że jest to powieść z gatunku science fiction lub, jak kto woli, powieść obyczajowa z elementami fantastyki, gdyż nie każdy z Czytelników da wiarę realistycznym przesłankom, na których opiera się świat przedstawiony. Przesłanki te wiążą się z wyjątkową historią powstania utworu.
Ale o tym później.
Akcja powieści toczy się pod koniec xxi wieku, jednak jej korzenie tkwią głęboko we współczesności, tu i teraz. Głównymi bohaterami są ludzie młodzi i niepokorni, którym życie już na starcie zafundowało wiele bolesnych niespodzianek.
Wątek przewodni powieści traktuje o rozdartej społecznymi konfliktami cywilizacji, która całkiem niedawno uporała się ze skutkami katastrofy klimatycznej, ponosząc przy tym ogromne straty, nie tylko materialne, ale i kulturowe.
Wszystkie części tej historii opisują koleje losu grupy przyjaciół zbuntowanych przeciwko regułom świata, w którym żyją: powszechnej inwigilacji i zastraszaniu ludzi, drakońskiemu prawu i wypaczonemu systemowi wartości, na którego szczycie postawiono konsumpcję. Zbuntowani nie godzą się także z zepchnięciem szerokich mas na margines społeczny, przeciwstawiają się więc elicie władzy i tworzącej się rasie Nadludzi.
Na swej drodze ku upragnionej wolności bohaterowie odnajdują artefakty nieznanej cywilizacji, a w końcu ich prawowitych właścicieli, z którymi przeżywają liczne, nieraz bardzo niebezpieczne przygody.
Ich losy wpisują się w historię i kulturę naszej cywilizacji, w jej problemy etyczne i społeczne: konflikty rasowe, tragedię klimatyczną, brutalne „terraformowanie” siostrzanej planety i w końcu kolonizację innych, odległych globów.
Opowieść mą kieruję do tych, którzy nadal poszukują własnej drogi, celu i sensu w chaosie teraźniejszości. Do tych, którzy chcą wiedzieć jeszcze więcej, myśleć samodzielnie, działać w zgodzie z własnym sumieniem i rozumieć, a nie tylko posłusznie wypełniać zastane prawa. Do tych, których nie zadowala wiedza „objawiona”, zbyt często stawiana wyżej od rozumowej.
Akcja utworu ułożona jest tak, by barwne sceny i wartkie dialogi nie tylko wzbudzały emocje i prowokowały odbiorcę do uśmiechu, ale także, a może przede wszystkim, zachęcały do namysłu.
Sądzę, że właśnie o to chodzi w każdej opowieści.”
Czy Pana taż przeraża rosnący na świecie egoizm, konsumpcjonizm? Czy mamy możliwość zatrzymać tę spiralę?
Raczej dziwi mnie taki stan rzeczy, bo przecież wszyscy należymy do istot myślących i przewidujących. Wiemy do czego może doprowadzić takie postępowanie. Dlatego myślę, że można to zmienić. Ale podejrzewam, że będzie to długa i trudna droga. Stan obecny to, niestety, niemal powszechnie akceptowana norma wynikająca z metod i kierunków kształcenia (tresowania) kolejnych pokoleń pod dyktando potrzeb ludzi biznesu, którzy stoją u szczytu władzy. Wytresowani w ten sposób rodzice nie są w stanie nauczyć swoich dzieci innego sposobu na życie, bo go nie znają. Nie wiedzą nawet, że można żyć inaczej. Będą powielać wtłoczony w ich umysły sposób zachowania i dążyć do realizacji wąskiego zakresu wskazanych im przez narzucone autorytety celów. O szczegółach wspomniałem w dialogu bohaterów w części pierwszej. Cytuję:
„– Klekuś, to nie wszystko. Oni tworzą dla siebie bazę taniej, uległej siły roboczej, tresują ambitnych, cennych Najmitów, obsługujących ich zrobotyzowany świat, źródło ich bogactwa i komfortu. Oni już zdecydowali: miejsce podludzi to getta, obozy gladiatorów i pracy przymusowej. „Nasza niebieska planeta umiera i tylko rasa najlepszych, rasa Postludzi, powinna przeżyć”. To niemalże ich filozofia. Mówiłem. Władza spoczywa w wykoślawionych łapach, to pewne.
– Trudno uwierzyć. Niektórzy twierdzą, że to wredna strona natury naszego gatunku w ogóle, jako że chciwość, egoizm i żądza władzy są motorem wszelkiego postępu: nauki, techniki, kultury. Aż mnie mdli, kiedy pomyślę, że jestem taka wredna… z urodzenia.
– Tak, to bardzo proste wytłumaczenie i niezwykle użyteczne dla utrzymania systemu. Teza o rzekomo wrednej ludzkiej naturze zyskała posłuch, bo usprawiedliwiała wilcze prawa kapitalizmu. Sądzę, że nawet samo pragnienie posiadania i współzawodnictwa nie są wrodzonymi cechami człowieka. To wynaturzenia, powstałe bez udziału rozumu w odpowiedzi na nudę i brak warunków rozwoju. Nie jesteśmy już zwierzętami.
– Być może, ale jednak… coś w tym jest. A jeśli nadal wszystkim kieruje zwierzęcy instynkt przetrwania i dominacji? Jak by na to nie patrzeć, właśnie z powodu braku dostępu do władzy i rzeczy nie przekonamy nikogo, że prawda wygląda inaczej.
– To nie natura człowieka jest wredna, Klekuś, to charakter. Mój, twój, ich. Ten substytut utraconych instynktów, który można przecież kształtować przez całe życie. Wystarczy zmienić warunki.
– Kształtować, zmienić. Tak, to cudowna recepta. Tylko jak? Dać ludziom wszystko to, czego nie mają? Dać wolność, cel, sens życia, zlikwidować kontrolę, wyzysk, a produkcję i ekonomię ukierunkować na człowieka? I co jeszcze? Niech to szlag, jakie to proste!
– Nie. Myślę, że nic nie trzeba dawać, a wręcz nie wolno. Darmocha demoralizuje. Wystarczy stworzyć wszystkim możliwość wolnego wyboru i nic więcej.
– I uważasz, że to niewiele! A najpierw nie muszą przypadkiem jeszcze chcieć wybierać, a przede wszystkim wiedzieć, jakie mają możliwości realizacji tego chcenia?
– No tak, oczywiście, ale wracasz do roli wykoślawionych władców, którzy nadal przerabiają świat pod własne potrzeby, uczą, wychowują w określonym celu, tworzą opinie, przekonania i pragnienia. To mistrzowie tresury Homo sapiens.
– Nie zawsze im wychodzi. Ze mną i z tobą sobie nie poradzili.
– To nie przypadek. Arogancja zaślepia. Popełniają błędy. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że potrzeba sławy i bogactwa, a także pragnienie władzy i niszczenia to spaczone działania zastępcze, wredne metody oszukiwania rozumu. Obrańcy sięgają dziś po władzę absolutną, jednak historia pokazuje, że uzyskanie takiej wszechmocy jest tylko złudzeniem. Już popadają w szaleństwo, a skończą jak Kaligula.”
Dziękuję bardzo za rozmowę. Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Opinia o cyklu Piętno Pielgrzyma:|Zbuntowani|Naznaczona|