Pielgrzym – Terry Hayes
Sięgając po kryminał, thriller czy sensację oczekuję: tajemnic, zaskoczeń i mnóstwa niewiadomych. Chcę by akcja i historia wciągnęły mnie, pochłonęły całkowicie. Czy tak stało się w przypadku tej powieści?Zapraszam Was do lektury poniższego tekstu.
Historia ta jest niczym pajęczyna, której każda nić łączy się ze sobą. To także wyzwanie rzucone wrogom przez żądnego zemsty Saracena, które podejmuje człowiek, oficjalnie nie istniejący. Mężczyzna o wielu imionach, wielu kryptonimach. Pielgrzym. Scott. Jude. Brodie. Sam lubi myśleć o sobie jak o Nomadzie, za to w kręgach wywiadowczych uznawany jest za legendę – najmłodszego Jeźdźca Niebieskiej w Dywizji, czyli tajnym wydziale amerykańskiego wywiadu, który ściga największych zwyrodnialców, ludzi stanowiących największe zagrożenie i co najważniejsze profesjonalistów.
Nomad zmęczony życiem, które wiedzie – wycofuje się ze służby i znika, jednak wcześniej pisze książkę na temat technik śledczych, która jest swego rodzaju objawieniem dla zainteresowanych. Jednak ludzie tak wiele potrafiący, tak wiele wiedzący, tak naprawdę nigdy nie potrafią odnaleźć spokoju i zawsze są potrzebni. Pielgrzym musi wkroczyć do akcji, gdy jego powieść jest niczym elementarz dla mordercy, który pragnie stać się doskonałym, a świat jaki znamy jest zagrożony przez człowieka zwanego Saracenem. Człowieka, którego ukształtowało życie, religia i który pragnie zemsty. To opowieść, w której poznacie życie, zadania, motywy, ból i radości dwóch biegunów, a jednocześnie ludzi podobnych do siebie w wielu względach. Pielgrzyma i Saracena. Jak skończy się ich historia?
O tym powinien przekonać się każdy kto uwielbia wartką akcję, bogatą i rozbudowaną fabułę oraz pasjonujących bohaterów. Pierwsze rozdziały Pielgrzyma to typowe wątki związane ze zbrodnią, zabójstwem i technikami śledczymi. Późniejsze to już mieszanka sensacji, thrillera i wątków typowo wywiadowczo-szpiegowskich, w których poznajemy życie, zadania i myśli głównego bohatera. Terry Hayes zdecydowanie wykorzystał swoje doświadczenie, które zdobył jako dziennikarz śledczy i scenarzysta filmowy do napisania tego debiutu. Powieść utrzymana jest w amerykańskim stylu – pojedynczy bohater ratujący świat, który dokonuje rzeczy nadzwyczajnych. Niby jest to standard, jednak tak stworzony, iż czytając tę powieść zagubiłam się w niej. Przepadłam i ocknęłam się na 752 stronie. Pierwsze rozdziały spowodowały, iż chciałam więcej i więcej i nie mogłam się oderwać od lektury. Później, gdy kryminał i zbrodnia przemieniły się w powieść sensacyjną, szpiegowską i thriller, także wsiąknęłam i czytałam z zapartym tchem, jednak odrobinę tęskniłam do wątków zbrodni. Poznając elementy życia zarówno Saracena, jak i Pielgrzyma dopasowywałam kolejne puzzle do tej układanki, do tajemnic w niej zawartych. Fabuła była niebywale spójna, a język przyjemny i płynny. Nomada jest niebezpiecznym człowiekiem, lecz ujął mnie wieloma cechami swojego charakteru. Posiada w sobie coś nieokreślonego, jakiś rodzaj uroku, który zapada w pamięć. Saracen to w rzeczywistości człowiek, którego stworzył ból, religia i wojna. To człowiek oddany sprawie i zapatrzony w cel. Obaj zniewalają i frapują jednak na innych płaszczyznach. Pielgrzym to jedna powieść zawierająca w sobie wiele historii składających się w całość. Jej wielowątkowość nie przeszkadzała mi, a stwarzała możliwość poznania całej opowieści z wielu perspektyw, pod wieloma kątami. Jedyne co odrobinę przeszkadzało mi w tej powieści to jej ciężar -800 stron swoje waży-, który przeszkadzał w jednostajnym czytaniu, zmuszał do krótkich przerw.
Podsumowując Pielgrzym to zdecydowanie najlepszy thriller szpiegowsko-sensacyjny jaki przeczytałam w tym roku. Zawierał wszystko czego oczekuję po tego typu lekturze i po prostu mnie zauroczył. Zdecydowanie go polecam. Komu? Każdej osobie poszukującej wartkiej akcji, napięcia rosnącego z każdą chwilą, rozbudowanej fabuły i barwnych bohaterów.
Ocena wg gatunku: 10/10