Do zakochania jeden urok – Ludka Skrzydlewska
Sięgnęłam po „Do zakochania jeden urok” – nowość od Ludki Skrzydlewskiej z trzech powodów. Po pierwsze magia i Szkocja, po drugie romans i po trzecie okładka, którą wykonała Magdalena Babińska, a jej projekty kocham. Od pierwszych stron czułam, że ta powieść ma vibe filmu „Totalna Magia”. I fakt jest kilka elementów wspólnych, ale i ogrom całkiem różnych.
Fabularnie podobne jest to, iż główna bohaterka odcina się od magii oraz, że ( w naszej opowieści: niewinnie i myśląc, że to nie zadziała) wyczarowuje sobie wymarzonego ukochanego. Tylko czasem magia może zadziałać przewrotnie i niekoniecznie spełni marzenie czy ziścić się, albo może np. przyśpieszy przeznaczenie? Nadać bieg pewnym wydarzeniom?
Już od pierwszych stron bardzo spodobał mi się język i lekkość stylu autorki. Żałowałam troszkę, iż nie opisywała bardziej szczegółowo Szkocji, w której dzieje się akcja, ale mam nadzieję, że w kolejnych tomach, o innej parze bohaterów będzie tego troszkę więcej. To piękny kraj, który bym z chęcią zwiedziła także książkowo.
Sam wątek romantyczny ciekawy. Czułam tę niepewność co nasza bohaterka, czyli Margo, ale i kibicowałam bardzo tej parze (Margo i Theo). Zakończenie było tak nietypowe, że bardzo potrzebowałam przeczytać epilog typu: 2, 3 czy 5 lat później, ale niestety tu go nie znalazłam ( to mój jedyny zarzut – jeśli tak można to nazywać ). Na szczęście autorka poinformowała w mediach społecznościowych, że dowiemy się co słychać u Margo w kolejnych tomach. Trzymam kciuki za to.
Same wątki magiczno-akcyjne bardzo ciekawe i angażujące. Mamy do czynienia z całą gamą osobowości z rodziny McKenzie – rodziny czarownic. Poznajemy ich sekrety i tajemnice, ich relacje. Widzimy także jaka to dynamiczna rodzina, ale jednocześnie zauważamy, że nie różni się od naszych – i w niej są naciski odnośnie przyszłości, założenia rodziny, i w niej są kłótnie, niesnaski czy nieporozumienia. Bardzo fajnie, że autorka w romansie dodała tego typu wątki, że wątki fabularne (poza romansem) są tak rozległe i zajmujące. Polubiłam Margo, polubiłam też „wymarzonego” Theo. Tylko trudno mi go opisać czy ją, bo mam wrażenie, że opisując zdradzę zbyt wiele z fabuły czy istotnych elementów. Na pewno mogę napisać, że Margo jest bibliotekarką, ma kota, pragnie mieć kogoś jej oddanego, pragnie domu i rodziny poza kuzynkami, ciotkami i babcią.
Spodobało mi się to jak wielu z bohaterów potrafiło poświęcić tak wiele by zmienić złą sytuację. Fabularnie to wszystko bardzo się spina, choć nadal trudno mi wybaczyć autorce ostatnie kilka stron, ale wiecie ja jestem z tych czytelników, którzy jak już czytają romanse (a czytam ich dość mało w porównaniu do fantastyki) to lubią mieć wielkie happy endy. Tutaj jest taki niepewny HE. Nie wiemy czy wszystko potoczy się po naszej myśli, choć „Do zakochania jeden urok„ ma bardzo zdeterminowaną i upartą główną bohaterkę, więc teraz będę myśleć i zastanawiać się kiedy kolejny tom, i co u Margo i Theo. Sama się z siebie trochę śmieję, ale na świecie jest tyle zła, że wręcz potrzebuję mega szczęśliwych, czasem bajkowych zakończeń. Dobro wygrywa, bohaterzy są przepełnieni szczęściem. Miłość triumfuje.
Myślę, że więcej Wam pisać nie będę, bo zdradziłabym zbyt dużo, ale zrobię małe podsumowanie na koniec. Większość czytelników zakwalifikowała by pewnie „Do zakochania jeden urok” jako literaturę kobiecą. Dla mnie to bardziej romans, z wątkami dotyczącymi magii i klątwy, z wątkami dotyczącymi wielkiej rodziny i kobiet w niej istniejących (solidarność, wsparcie, ale i kłótnie), z wątkami poszukiwania swojego miejsca w tym świecie. I osobom lubiącym tego typu historie ją polecę. Szczególnie, że choć historia odrobinę kręci się wokół tego wątku romantycznego to jednocześnie ma bardzo rozbudowaną fabułę (sięgającą czasów przeszłych) dotyczącą starego domu (i rodziny Margo), w którym zamieszkał Theo. I ta historia sięgająca przodków Margo wciąga i sprawia, że chce się czytać do późnej nocy. Polecam!
Post powstał w ramach współpracy barterowej z TaniaKsiazka.pl