Hope Testament – Monika Skabara
Zawsze kiedy sięgam po książkę Moniki Skabary wiem, że będę się dobrze bawić i przeżywać jej zakończenie – jednocześnie czekając na kolejny tom i rozwinięcie czy wyjaśnienie konkretnych wątków. Tym razem sięgnełam po pierwszy tom serii o Hope pod tytułem „Hope. Testament„ dzięki TaniaKsiążka.pl (współpraca barterowa).
Bardzo lubię takie współpracę, bo dzięki nim czytam to co chcę i lubię – przez co mogę Wam opowiedzieć o wybranych przez siebie książkach.
Na wstępie musze zaznaczyć, że jest to książka typowo rozrywkowa, którą czyta się bardzo szybko. Wiem, że znajdziecie także jej wersję audio oraz ebooki (także w abonamentach). Jest to romans z wątkami sensacyjnymi i obyczajowymi. Bardzo lubię typ wątków obyczajowych, które wrzuca do swoich powieści Monika, a musicie wiedzieć, że wątków typowo obyczajowych nie lubię. Na szczęcie tutaj jest rozwijający się romans, troszkę przeciwności losu, przeszłość, która „goni” bohaterów oraz kilka wątków sensacyjnych. Tym razem w wątkach obyczajowych Monika zawarła relację ojciec-córka, walkę o dziecko, przyjaźń, która jest silniejsza od śmierci czy wygórowane oczekiwania i naciski ze strony rodziców w stosunku do dzieci. Wiadomo, że autorka troszkę je podkręciła tworząc wątki sensacyjne czy dramatyczne, ale nie są one przesadzone. Za to powodują, że w tej opowieści mam kilka typów postaci: takie, które lubię, takie, których nie lubię lub mi się naraziły oraz takie, które bym utopiła w łyżce wody.
Sara, Hope, część mieszkańców miasteczka czy lokalny klub MC są super! Jax w pewnym momencie – szczególnie pod koniec tak mi się naraził, że gdyby autorka w drugim tomie znalazła Hope kogo innego nie rozpaczałabym. Za to rodzice Hope czy ojciec Hattie są zdecydowanie do skreślenia i jeśli nie dostaną za swoje w kolejnym tomie jestem gotowa śmiertelnie 😉 obrazić się na autorkę.
Podoba mi się, że Monika Skabara stworzyła silną postać kobiecą – kobietę w mundurze, która wybrała ten mundur z różnych pobudek i doświadczenia życiowe sprawiły, że zmieniła swoją drogę życiową. Trzymam za nią bardzo mocno kciuki!
„Hope. Testament” to pierwszy tom serii i musicie wiedzieć, że nie kończy się on dobrze czy happy endem, ale mam na niego nadzieję, w kolejnym tomie/tomach. Jedno dla mnie jest pewne ( po sięgnięciu po tę nowość od Moniki )- pisze ona w bardzo przyjemny i zajmujący głowę sposób. Przy jej książkach odprężam się, dobrze się bawię i po skończeniu chcę więcej. Chcę wiedzieć jak wygląda życie Saszy (bohaterka z innej serii autorki) po skończeniu serii i mam wrażenie, że o Hope będę myśleć podobnie. Polecam.