Moje wrażenia po przeczytaniu serii książek Pauliny Świst [Prokurator, Komisarz, Podejrzany]
Prokurator, Komisarz, a teraz Podejrzany. Każda z tych publikacji zajmuje wysokie miejsce na liście bestsellerów. Paulina Świst z pewnością wie jak napisać książkę rozrywkową. Książkę, przy której nie trzeba za nadto myśleć, za to można się dobrze bawić, jeśli ktoś lubi powieści sensacyjne okraszane wątkami erotycznymi. Prokurator i Komisarz są dla mnie powieściami z kategorii guilty read. Widziałam każdy ich fałsz, ale i tak sięgam po nie z ogromną przyjemnością. Polubiłam bohaterów, choć ich zachowanie często były wręcz niepoprawne. Z przyjemnością śledziłam każdy wątek sensacyjny oczekując czegoś w stylu Szklanej pułapki, Speed, Człowieka demolki czy Ławy przysięgłych. I pod tym względem żadna z książek mnie nie zawiodła.
„- Zimny, rozwiązać Cię? – zapytał Strzelecki, patrząc jak wraz z krzesłem podnoszę się znad ciała trzeciego goryla.
– Nie kurwa, będę tak siedział i czekał, aż mnie przelecisz.” Paulina Świst – Prokurator
Czytając Komisarza miałam wrażenie, iż jest to w wielu aspektach klisza Prokuratora. Podobny typ postaci, podobny język czy zwroty akcji. Przez co Komisarz nie zaskoczył mnie niczym, ale nadal podczas lektury tej książki bawiłam się przednio śledząc losy bohaterów i kibicując im. Choćby patrząc jak Zuza z cichej myszki zmienia się w kobietę odważną i pragnącą czegoś więcej od życia poza tym, co ma. Czy widząc jak bardzo Radkowi nie pasuje praca pod przykrywką. Czułam chemię pomiędzy Łukaszem, a Kingą i Radkiem, a Zuzą. Tymczasem Podejrzany w wielu kwestiach mnie zawiódł i najmniej z całej serii przypadł do gustu. Podejrzewam, że w tym względzie opinie wśród czytelników będą jak zwykle najbardziej podzielone. W końcu w tej opowieści jest sporo retrospekcji z życia głównych bohaterów, przez co można lepiej ich poznać. Jest także mniej seksu, a więcej opisów intrygi, ale jednocześnie przez cały czas miałam wrażenie, że to ta sama historia, co w Prokuratorze i Komisarzu tylko ze zmienionymi pewnymi wątkami sensacyjno-obyczajowymi.
„Kinga, powiedz, jak to jest możliwe? Pijesz jak facet, klniesz jak facet, znasz się na piłce jak facet, a czasem zachowujesz się jak najdurniejsza platynowa blondi z Manieczek? Miał ci wyznać miłość do grobowej deski z bukietem róż?” Paulina Świst – Prokurator
Popatrzmy na głównych graczy tej opowieści: Główny bohater jest silną osobowością, jest niepokorny, nie przebiera w słowach i lubi seks. Główna bohaterka potrafi przygadać, jest uparta i silna. Obydwoje boją się lub bali miłości i wiążącej się z tym odpowiedzialności. W Podejrzanym „dogania” ich przeszłość i żądza spłaty długów. Ich życia będą zagrożone, a oni sami znajdą się w niebezpieczeństwie. Coś wam to przypomina?
„-Wiesz czemu boję się wódki z sokiem? Bo po wódce z sokiem nie boję się niczego.” Paulina Świst – Podejrzany
Rozumiem, iż zagrań sensacyjno-obyczajowych w literaturze rozrywkowej tego typu nie ma zbyt wiele, ale już postacie mogą mieć za każdym razem inną twarz. Te niestety nie mają. I to jest mój największy zarzut względem tej książki. Pozostałe rzeczy w miarę grają w wyznaczonych przez autorkę granicach i potrafią bawić podobnie jak amerykańskie filmy z lat 90-tych. Przy zwrotach akcji czy finałowych „scenach” bawiłam się przednio! „Złol” w Podejrzanym także dawał radę. Idealny typ do tego typu fabuły i rodzaju powieści.
Warto zaznaczyć, iż powtórnie spotykamy Radka, Łukasza i Kingę, co bardzo mi się podoba, gdyż dzięki temu książki Pauliny Świst są niczym serial, w którym śledzimy losy bohaterów. Pod tym względem przypomina mi to serię o Sinnersach od Olivii Cunning. Muszę także dodać, iż Kinga i Łukasz kradną każdą scenę, w której się pojawią. Przyćmiewają Daniela i Marię w każdym względzie. Cały czas miałam wrażenie, że dwójka głównych bohaterów z Podejrzanego to nieudane kopie Kingi i Zimnego. Mam nadzieję, że kiedyś powrócą, gdyż zdecydowanie wolę czytać serię, w której każda książka jest o nich i o innej sprawie, którą prowadzą lub w którą są zamieszani. Niczym książkowy procedural, który czyta się dla odprężenia czy by przestać myśleć o trudach dnia codziennego. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam w wykonaniu naszego rodzimego autora.
„- Co znaczy „kocynder”? – zapytała.
– Kocynder to śląski wyraz, który oznacza chaos, kompletny rozpierdziel…
– Nazywasz tak córkę? – Popatrzyła na mnie z oburzeniem.
– Tak. Pasuje do jej charakteru, a wszyscy myślą, że to coś od kotka.” Paulina Świst – Komisarz
Więcej o fabule nie będę Wam pisać, gdyż według mnie za dużo bym zdradziła. Za to dodam jeszcze, iż książka ta porusza bardzo pobieżnie kilka ważnych tematów, z których wiele jest na czasie lub nadal są aktualne i często omawiane. To całkiem dobry zabieg, jeśli spojrzymy na te historie z marketingowego punktu widzenia, ale według mnie niepotrzebny, jeśli powieść nie zgłębia tematu.
Czy polecam?
Tak, ale nie każdemu. Jeśli lubicie proste historie ze sporą dawką akcji, wątkami sensacyjnymi, romansem i seksem to cała seria powinna Wam przypaść do gustu. Pamiętajcie tylko, iż jest to literatura rozrywkowa. Czyta się ją szybko, napisana jest prostym i lekkim językiem dostosowanym do polskich realiów, przez co nie dziwię się, iż podoba się tylu osobom. Prokurator i Komisarz zdecydowanie wypadają lepiej w moich oczach niż Podejrzany. Czytało mi się go dobrze, ale przez zbyt dużą ilość klisz na tle całej serii nie spodobał mi się tak bardzo jak mógł. Zabrakło mi tym razem chemii między bohaterami i większej różnorodności, jeśli chodzi o ich charaktery. Lektura dobra na raz, do poczytania w pociągu, autobusie, tramwaju czy na wakacjach.
Na koniec dodam jeszcze, iż uwielbiam żarty Pauliny Świst, a jej posty i anegdotki, które można śledzić na fanpagu na FB często poprawiają mi humor, dlatego mam nadzieję, że z kolejną książką autorką wróci poziomem do dwóch pierwszych części serii i będzie naszpikowana większą ilością żartów, gdyż to autorce wychodzi bardzo dobrze.