Rzeki Londynu – Ben Aaronovitch
Sięgnęłam po „Rzeki Londynu”, ponieważ wielokrotnie polecano mi tę serię. Poprzednie wydanie serii przerwano. Planowałam przeczytać wersję angielską, ale ponieważ zaczęto ją wydawać powtórnie w ramach współpracy z TaniaKsiazka.pl przeczytałam polską wersję.
„Rzeki Londynu” Bena Aaronovitcha to nowość z gatunku fantastyka, która zawiera sobie nie tylko podstawowe elementy urban fantasy, ale i wątki dotyczące różnych grup etnicznych, społecznych czy zawodowych. Myślę, że w ciekawy sposób ukazuje różnorodność Londynu i jego okolic. Jest swoistą mieszanką kultur, wierzeń i pragnień.
Muszę przyznać, że na dobre wciągnęłam się w tę powieść tak po mniej więcej 100 stronach. Zakochałam się w wątkach fantastycznych i detektywistycznych oraz we wszelkich nawiązaniach do mitologii i wierzeń.
Nie przypadł mi do gustu za to główny bohater, który pod wieloma względami był chodzącym stereotypem nieudacznika, który trafia w sam środek akcji i ma w sobie magię. Czułam się na początku jakby autor zrobił męską wersję Belli ze „Zmierzchu”. Peter w powieści opisywany jest jako przeciętny – zarówno w pracy, jak i życiu. Jednocześnie w pewnym momencie zostaje uczniem czarnoksiężnika, a magiczne kobiety lgną do niego. A on sam choć jest dorosły, w kwestiach związanych z kobietami zachowuje się jak nastolatek. Pod koniec był już trochę lepszą postacią, a dodatkowo podobno w kolejnych tomach jest lepiej. Poznając go i jego przeszłość rozumiemy go lepiej, a i on sam się zmienia. Na pewno to sprawdzę. Zdecydowanie wolałabym by to był zwykły chłopak, a w dzisiejszej literaturze prezentują nam zazwyczaj 3 typu: przystojniak, nieudacznik i wybraniec. On wydaje się mieszanką dwóch ostatnich.
Za to jego „szef” i nauczyciel jest prawdziwą tajemnicą, a ja wszystkie jego tajemnice z chęcią bym poznała. Podobnie jest z częścią innych bohaterów tej powieści – jedni są przejrzyści na pierwszy rzut oka, inni pewnie jeszcze ukarzą nam swoje oblicze.
Wracając jednych do fabuły to magiczny Londyn miał dla mnie vibe „Amerykańskich Bogów” czy „Chłopaków Anansiego” Gaimana. Ta mnogość wierzeń i mitologii oraz to jak się wplatają w zwykłą codzienność zachwycała mnie u Gaimana i zachwyca w „Rzekach Londynu”. To fabuła i te wątki są najlepszą i najciekawszą częścią tej opowieści i na szczęście zajmują jej zdecydowaną większość! Na koniec muszę też zaznaczyć, że ja kocham połączenie fantastyki i powieści detektywistycznej. `to zdecydowanie moje ulubione combo i choćby z tego względu sięgnę po kolejną część, choć jak pisałam, w ten świat łatwo jest wsiąknąć.
Komu polecę „Rzeki Londynu„? Osobom lubiącym urban fantasy, w którym nie ma wątków erotycznych czy nazbyt rozwiniętych wątków romantycznych. Z masą dobrze skonstruowanej fabuły, dobrą akcją i wątkami detektywistycznymi w świecie, w którym rzeczywistość i magia się przeplatają.
Polecam zainteresowanym