O psychodelicznej powieści grozy skupiającej się na tym, do czego doprowadzić mogą: niemoc, rozpacz i utracone marzenia.[ Sylwia Błach – Bo śmierć to dopiero początek ]
„Niczego nie daje zagłębianie się w marzeniach i zapominanie o życiu.”J.K. Rowling
Często najmniej istotny problem urasta do ogromnych rozmiarów. Zaplątani, zagubieni, niepewni kroczymy w przepaść, zapominając, że na tak wiele spraw mamy wpływ. Pędzimy ku samozagładzie tracąc z oczu prawdę, zagłębiając się we własnej rzeczywistości. Na taką ścieżkę wkroczyły dwie główne bohaterki – powieści Sylwii Błach – córka Malwina i matka Jadwiga. Dążąc do celu, spełniając marzenia zmierzają ku szaleństwu, ciągnąc za sobą kochających je mężczyzn (Roberta i Mariusza).
Sięgając po Bo śmierć to dopiero początek spodziewałam się standardowego horroru z wampirami w tle, a otrzymałam psychodeliczną powieść grozy skupiającą się na tym, do czego doprowadzić mogą: niemoc, rozpacz i utracone marzenia.
„Rozpłakały się. Były to łzy żalu za powieścią, utraconym marzeniem. Także łzy tęsknoty za kimś, kogo kochały… I były to również łzy rozpaczy nad niemocą, jaka gościła w ich sercach, nad nieumiejętnością zmiany biegu spraw, nurtu rzeki, która nazywa się Życie.” s.24*
Słowa J.K. Rowling idealnie oddają przesłanie tego utworu. Bo śmierć to dopiero początek to pogoń za marzeniami, która zmienia się w niebezpieczną grę. Kupczenie z życiem. Historia, w której nie spotkamy nadprzyrodzonych stworzeń – potworów, a realnych ludzi, którzy stają się nimi.
Fabuła w skrócie. Malwina rozsyła swoją powieść do wydawców. Pragnie poprawić sytuację materialną swojej rodziny – wydać książkę. Czy jej się to uda? Gdzie zaprowadzą ją własne pragnienia i aspiracje matki?
Świat przedstawiony. Prosty, wręcz prozaiczny, ale z każdą stroną coraz bardziej niepokojący i pełen intryg oraz tajemnic. Jest to zdecydowany atut tej powieści. Bardzo odpowiadała mi atmosfera niepewności – odrobinę depresyjna i psychodeliczna. Poza tym ta pozorna zwyczajność stanowi idealny kontrast do mrocznych elementów świata przedstawionego.
„Dziewczyna siedziała w kącie pomieszczenia i intensywnie skrobała długopisem po ścianie te słowa, przez które obudziła się z krzykiem. Przypomniało jej się teraz, jak leżała, próbując złapać oddech, który uwiązł gdzieś w najbardziej odległych zakątkach jej płuc […].” S.81*
Nie jest to książka, którą możemy jednoznacznie zakwalifikować, widzę w niej tajemniczą i upiorną atmosferę stosowaną w utworach gotyckich. Fabułę opartą na realnym zagrożeniu oraz pojedyncze sceny gore, które stosuje się w powieściach grozy (Krew, pot i łzy). Bo śmierć to dopiero początek cechuje się także frenezją romantyczną, która objawia się tutaj obfitością motywu szaleństwa (On) i oddawania się namiętnościom. Całość jest spójna i momentami realna. Jedynym elementem, który mi nie odpowiadał było zbyt szybkie odkrycie kart tej historii. Zbyt wcześnie domyśliłam się, jakie intrygi i tajemnice skrywają matka i córka. Tak jak postacie nie były oczywiste i przewidywalne, tak opowieść taka właśnie się stała. Przez co odczuwałam lekki niedosyt po ukończeniu lektury.
„Cierpienie jest mocą życia…” s.81*
Motyw nosferatu jest wszechobecny i scharakteryzowany w świecie przedstawionym. Krwiopijca rodem z Kronik Wampirzych – Anne Rice występuje w powieści napisanej przez Malwinę. Jest ostry, mroczny i nieprzewidywalny. Za to realne elementy fabuły odzwierciedlają coś na kształt wampiryzmu energetycznego i emocjonalnego, w którym przodują matka i córka. Jest on także ukazany poprzez określony styl życia – ubiór, zachowanie czy wiarę w ten mit. Bardzo ciekawy zabieg, który urozmaicił historię powodując, iż nie była ona tak schematyczna.
Styl. Prosty i lekki, ale klimatyczny. Dialogi są sprawnie poprowadzone, a powieść czyta się szybko i płynnie. Brak jest dłużyzn. Sceny i opisy są wyważone. Wszystkowiedzący narrator przedstawia Nam zdarzenia z perspektyw głównych bohaterów tej historii. Występuje także zgodność czasu, miejsca i akcji, choć pewne elementy opowieści poznajemy dopiero na końcu utworu.
Bohaterowie. Malwina i Jadwiga jawią mi się, jako sukuby – czerpiące energię z otoczenia i partnerów. Motyw ten jest wszechobecny w literaturze, filmie, grach czy muzyce. Na myśl przychodzi mi od razu powieść Sfinks – Mastertona i główna bohaterka o imieniu Lorie. Rodzaj wampiryzmu w całkiem innej odsłonie. Tutaj „życie, energię i duszę” odbierają zwyczajne kobiety.
Robert i Mariusz to zakochani faceci, którzy dla partnerek są w stanie zrobić praktycznie wszystko. Wypadają dość bezbarwnie przy nacechowanych emocjami głównych bohaterkach. Matka i córka są urokliwe, tajemnicze i oddziaływujące na otoczenie. Jednocześnie bezwzględne, momentami zimne i skupione na celu. Zdystansowane, ale i zdesperowane. To największy plus powieści – kreacje Malwiny i Jadwigi. Ich wybory mogą zszokować i zdziwić. Są tak interesującymi postaciami, iż chciałabym dowiedzieć się o nich więcej. Uzyskać bardziej wnikliwą analizę psychologiczną ich osobowości.
„Żadna przepaść nie jest głębsza od przepaści w tobie, a żaden most nie jest potężniejszy od mostu, po którym przemierzasz drogę od brzegu marzeń do brzegu rzeczywistości. „B. Langenstein
Podsumowanie. Bo śmierć to dopiero początek to mieszanka powieści gotyckiej oraz horroru z wątkami psychologicznymi. To główne bohaterki są osią tej historii. One ją kształtują, nadając tempo i skłaniają do zadawania pytań. Czytając poznajemy gamę uczuć, jakie targają osobami niespełnionymi i ogarniętymi mrokiem. W klimacie niepokoju i niemocy dążą za wszelką cenę ku marzeniom, które stają się ich zgubą.
Dobra lektura, która potrafi zaskoczyć, ale i oferuje wątki dość przewidywalne. Polecę ją osobom zainteresowanym powieściami grozy ukazującymi szaleństwo w czystej postaci oraz drogę prowadzącą ku niemu. Finał tej opowieści ma gorzki smak, który według mnie warto poznać.
„Marzenia zwykle się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy.” M. Dąbrowska
*cytaty pochodzą z omawianej powieści