Cztery książki, które w jakimś stopniu zawiodły mnie. Będzie kryminał, literatura faktu i trochę YA.
Dziś chciałam Wam zaprezentować cztery różne książki, które w jakimś stopniu zawiodły mnie. Swoją tendencyjnością, topornością, przewidywalnością czy schematycznością. Nie mogę znaleźć odpowiednich słów by napisać o nich pełnoprawne opinie, dlatego uraczę Was swoimi przemyśleniami i wrażeniami. Jednocześnie zaznaczam, iż są to powieści lub publikacje, które z pewnością znajdą swoich odbiorców -osoby, którym się one spodobają, gdyż każda z nich posiada jakieś plusy. No to zaczynamy…
Benjamin Wiker – 10 książek, które zepsuły świat. Ponadto pięć innych, które temu dopomogły.
Z książkami tego pana miałam już wcześniej do czynienia. Pierwsza traktowała o książkach, które każdy konserwatysta musi znać>>, druga była o kulturze śmierci>>. Jeśli chodzi o język czy uchwycenie tematu są to dobre lektury, ale każda z nich jest w jakimś stopniu tendencyjna, nastawiona na podejście ultrakonserwatywne czy ultrakatolickie. W 10 książkach, które zepsuły świat. Ponadto pięć innych, które temu dopomogły. Wiker skupia się na takich publikacjach jak przykładowo: Książę Machiavellego, Manifest komunistyczny Marksa i Engelsa, O pochodzeniu człowieka Darwina czy Mein Kampf Hitlera. Autor pisze, w jaki sposób książki te zniszczyły świat: wartości, chrześcijaństwa i dobra. Podczas całej lektury towarzyszyła mi jedna myśl: „moja prawda jest jedyną słuszną”. W całej publikacji brakowało mi szerszego kontekstu, pochylenia się nad osobami inaczej myślącymi i zauważenia, że to nie książki są złe, a ludzie, którzy za nimi stoją. Mein Kampf Hitlera, jako książka nie zniszczyło świata, za to problemem jest postać Hitlera i to, co szerzył oraz masy ludzi, którzy za nim poszli. Złe książki powstają i będą powstawać, ale jeśli będzie istnieć odpowiednia edukacja, a ludzie będą pokazywać i uczyć się od siebie odpowiednich wartości to żadna idea, żadne spaczenia nie będą Nam straszne. Myślę, że to lektura idealna dla skrajnych konserwatystów i ultra katolików. Ja byłam zniesmaczona głównie tendencyjnością i dopasowywaniem faktów do tezy. Jeśli chcecie wiedzieć więcej polecam zerknąć na moje opinie dotyczące poprzednich dwóch publikacji, gdyż wiele elementów powtarza się.
Sabaa Tahir – Ember in the Ashes
Z tą publikacją wiązałam duże nadzieje. W dzisiejszych czasach YA jest bardzo popularne. Wręcz zalewają nas tego typu powieściami. Przez to nie trudno o powtarzalność czy schematyczność. Ta książka ma dla mnie olbrzymi potencjał. Świat w niej opisany jest dość mroczny i interesujący, ale jednocześnie jest bardzo pobieżnie potraktowany.
Podział na kasty. Interesująca mitologia świata. Szpiedzy. Konspiracje. Krwawy konkurs na nowego cesarza. Interesująca Szkoła Wojskowa i szkolenie w niej.Wszystkie te elementy są bardzo intrygujące, ale całość potraktowana jest po macoszemu. Otrzymujemy mało szczegółów, a konstrukcja całości fabuły wygląda jak zlepek wielu konwencji fantastycznych.
Następnie bohaterowie, który w YA powinni być dopracowani – nie są. Bardzo sztampowi, płascy, schematyczni i zbyt podobni do wielu postaci z innych młodzieżówek. Buntownik, który cierpi i dziewczyna ładująca się w kłopoty, oczywiście z jakiegoś powodu wyjątkowa, jednocześnie często niemyśląca i nieposiadająca instynktu samozachowawczego.
Podczas całej lektury mimo lekkiego i przyjemnego języka czułam niedosyt i irytację, że historia ta została tak spłaszczona. Choć nie zdziwię się, jeśli znajdzie i znalazła ona swoich fanów. Wszystko zależy on naszych gustów.
James Dasher – Rozkaz Zagłady
Więzień labiryntu to trylogia, którą uważam za udaną, dlatego z ciekawością sięgnęłam po prequel całej historii. Podobała mi się szczególnie pierwsza część i wszystko, co związane z labiryntem. Fabuła była dość odświeżająca, tymczasem Rozkaz zagłady, choć czyta się dobrze i szybko nie zapadł mi w pamięć, nie zainteresował. Czułam się jakbym czytała powtórkę z rozrywki. Te same ograne schematy, co w wielu fantastycznych młodzieżówkach z motywami postapokaliptycznymi. Całość wypada dość płasko, a ja nie poznałam tych elementów historii, które najbardziej interesują, czyli dotyczących bohaterów z trylogii. Otrzymujemy fragmenty opowiedziane przez wszechwiedzącego narratora o całkiem innych postaciach walczących o życie. Jakby ta część była stworzona częściowo na siłę z powodu sukcesu trylogii. Najciekawsze były dla mnie momenty dotyczące zarazy i tego, w jaki sposób bohaterowie starają się przetrwać. Ni mniej język powieści jest przyjemny, nie ma tu dłużyzn, a całość dostosowana jest do stylu nastoletniego. Nie jest to zła książka, ale oczekiwałam po niej większej oryginalności, rozmachu i napięcia. Bardziej rozbudowanych wątków dotyczących Pożogi czy historii połączonej bezpośrednio z Thomasem i resztą Streferów. Powieść dla fanów serii i młodzieży. Można czytać bez znajomości trylogii.
Umierasz i cię nie ma – Mariusz Ziomecki
Kryminały to jeden z moich ulubionych gatunków. Najbardziej lubię, gdy prowadzone są sprawnie, postacie nie są szablonowe, a akcja pędzi wbijając mnie-czytelnika w fotel czy kanapę.
W tej powieści brakowało mi każdego z tych elementów. Mimo dość prostego języka, postaci wpisach w otoczenie i pomysłu na fabułę całą opowieść odbieram, jako nużącą i przeciętną. Te prawie 500 stron czytałam około 3 tygodni wręcz z obojętnością i na siłę. Najbardziej przeszkadzał mi sposób prowadzenia akcji i nieporadny główny bohater. Opisany niczym macho, mający własną rodzinę za nic – emerytowany policjant, który kręci się w kółko nie mogąc znaleźć rozwiązania. Brakowało mi w nim inteligencji, sprytu czy dynamizmu. Poza tym Roman Medyna to postać, którą trudno polubić ze względu na jego podejście do rodziny i fakt, że to zawsze ktoś jest czemuś winny, a nie on i to inni muszą się zmienić czy pracować nad sobą. To on prowadzi narrację i mam wrażenie, że przez to jeszcze gorzej odbierałam tę powieść. Przez niego była jeszcze bardziej mdła i nietrzymająca w napięciu, a szkoda, bo autor miał dobry pomysł na fabułę. Dość trudno jest rozeznać się w powiązaniach i tym, kto jest tutaj przestępcą. Poza tym mimo wątków kryminalnych akcja ciągnie się i dłuży. Nic tutaj nie jest nowatorskie i co najsmutniejsze niewiele zapada w pamięć poza tym, że jest bucem. Myślę, że osoby lubiące powolną akcję w powieściach mogą spróbować zmierzyć się z tą książką.
I to by było na tyle. Dajcie znać czy czytaliście coś z tych pozycji. Może macie inne zdanie na ich temat, a może się zgadzacie? Chcących się z nimi zmierzyć zapraszam do rozdawajki na FB już w piątej 11.11.16.