Aleksander Kowarz Ksiażki Luźne Pogaduchy MK Czytuje

Luźne Pogaduchy z Aleksandrem Kowarz, autorem książki Samemu Bogu Chwała, która zachwyca pomysłem i światem przedstawionym

luznepogaduchy
Dzisiejszym gościem Luźnych Pogaduch jest Pan Aleksander Kowarz, autor książki Samemu Bogu Chwała, która zachwyca pomysłem i światem przedstawionym. Pan Aleksander zdecydowanie kocha książki i posiada wzorce, którym pragnie dorównać, a to sprawia, że jego dzieła są tak różnorodne i zachęcają już samą fabułą. Zapraszam do lektury Pogaduch, a w najbliższej przyszłości do wypatrywania recenzji Rydwanu Bogów, który już znajduje się na mojej półce. 
 MK: Czym dla Pana są książki? Czy wypełniały Pana dzieciństwo? Kto Pana do nich zachęcił? 
 
AK:W moim rodzinnym domu książki były obecne odkąd pamiętam. Całe półki wypełnione klasyką, wśród których odnalazłem takie perełki jak „Zew Cthulhu” Lovecrafta. Do czytania zachęciła mnie mama. Często mi czytała, a ja to uwielbiałem.
Lovecraft to jeden z moich ulubieńców – choć nie ze względu na swoje poglądy i charakter, a nastrój jaki buduje. Potrafi wkradać się powoli w naszą świadomość i wypełzać, gdy najmniej się tego spodziewamy;)  
Tak, te jego plugastwa i ohydztwa, choć trącą już archaizmem, nadal potrafią przyciągnąć. Lovecraft stworzył przebogatą i bardzo niepokojącą mitologię.  Kto wie, co się czai za tą cienką sferą percepcji, którą nazywamy rzeczywistością…
Ulubiony gatunek literacki?
 
Fantastyka. Zdecydowanie. Obecnie bardziej SF niż fantasy. Pierwsza książka, którą sam przeczytałem, nosiła tytuł „E.T.” Film obejrzałem dopiero kilka lat później… Pierwszą książką, którą sam kupiłem za ciężko oszczędzone pieniądze było piękne, dwutomowe wydanie „Opowieści z Narnii”. W wieku dwunastu lat znalazłem u kuzynki na półce trylogię Tolkiena i wyprosiłem u mamy, żeby mi też kupiła. Do dziś mam to wydanie „Władcy Pierścieni”. Zaczytane, rozpadające się, ale nie potrafię się z nim rozstać, pomimo że na któreś urodziny dostałem nowe egzemplarze, w twardej okładce i zszywane. Wszystkie te książki mam do dzisiaj… Ostatnio zafascynował mnie Dan Simmons i jego cykl o Hyperionie oraz „Ślepowidzenie” Petera Wattsa.
Fantastyka daje Nam niesamowicie wiele, prawda? Te światy, które możemy odkryć. Ogranicza Nas tylko wyobraźnia. Zdecydowanie w wyborze gatunku, autorów i książek widzę w Panu bratnią duszę;) Z książkami tak jest, iż wkradają się niepostrzeżenie, zostają w pamięci, wspomnieniach i nie są typowymi przedmiotami. Z chęcią obejrzałabym to wydanie Władcy Pierścieni…osobiście kocham tę książkę. Co Pana w niej najbardziej zafascynowało? Jak Pan ją widzi? 
Co widzę we „Władcy Pierścieni”? Ogrom, rozmach świata zrodzonego z wyobraźni. Choć sam Tolkien twierdził, że nie stworzył Śródziemia, on je tylko odkrył w starych legendach i podaniach ludowych. Ale od siebie dodał równie dużo, jeśli nie więcej. No i ta wielka przygoda, którą pragnie przeżyć chyba każdy młody człowiek…
Ulubieni autorzy? Polscy czy zagraniczni? Idole?
 
O Tolkienie nawet nie trzeba wspominać. Poza tym Terry Pratchett, Orson Scott Card, Piilipiuk… Ale przede wszystkim Stephen King. Podziwiam jego styl. Potrafi przez sto stron pisać właściwie o niczym, a mimo to nie nudzi. Wspaniały gawędziarz, choć miewa problemy z zakończeniami książek.
 
Same perełki;) W takim razie czekam, na ulubione powieści tych pisarzy. Ja osobiście uwielbiam Wielki Marsz  – Kinga. Terry jest dość specyficzny, ale jego ironia, humor i świat przedstawiony zachwycają. Czy w jakiś sposób inspirują oni Pana do pisania?
Jeśli chodzi o Kinga, podobają mi się chyba wszystkie jego powieści, choć ich zakończenia już nie zawsze… Jedną z moich ulubionych powieści tego autora jest niewątpliwie „To”, z nowszych bardzo przypadł mi do gustu „Doktor Sen”. Pratchettem zachłysnąłem się w liceum, gdy w moje ręce wpadł „Kolor magii”, pierwsza książka osadzona w Świecie Dysku. Do dziś z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tytułów z tej serii. O.S. Card przyciągnął mnie serią o Enderze, a Pilipiuk postacią Jakuba Wędrowcza, chłopa-egzorcysty i zatwardziałego moczymordy.
Czy inspirują mnie do pisania? No cóż, chciałbym pisać tak, jak oni…
Tematyka, o której najchętniej Pana pisze….a może jest jakiś wymarzony temat, za który się Pana jeszcze nie zabrał?
 
Najchętniej piszę, czy też może najlepiej mi wychodzi połączenie fantastyki z przygodą, co widać na przykładzie „Rydwanu Bogów”. Marzy mi się napisanie kryminału, najchętniej w klimacie noir, a także SF, z przewagą S. Niestety, mam na tym polu spore braki do nadrobienia, ale jeśli znajdę temat, znajdzie się i motywacja do dokształcania. No i oczywiście religia… Zarówno w „Rydwanie Bogów” jak i „Samemu Bogu chwała” zajmuje ona bardzo ważne miejsce, co wynika ściśle z moich zainteresowań. Po prostu mnie to fascynuje.
 
Czarne kryminały z gangsterskim wątkiem są naprawdę fajne, z chęcią zobaczyłabym jakby Pan sobie z nimi poradził;) A jeśli chodzi o religię to jakie? Czy mitologia także? 
 
W moim kręgu zainteresowań leżą przede wszystkim starożytne systemy wierzeń, od staroindyjskich Wed, przez kosmologię Egiptu, po wierzenia Słowian, które zresztą mam zamiar zawrzeć w moim kolejnym tekście. Ale jak widać na przykładzie SBC, nie tylko…
Ulubiony cytat, sentencja, wiersz? 
 
„Ostatni człowiek na świecie siedział w swoim pokoju, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi.”
Rydwan Bogów został wydany w wersji papierowej, a SBCH w wersji elektronicznej? Co miało wpływ na zastosowanie takich form książek? Jak wydanie dziś książki wygląda z perspektywy autora? 
 
„Rydwan Bogów” zacząłem pisać na studiach. Wtedy w Polsce mało kto słyszał o e-bookach, to był jakiś egzotyczny stwór, który na pewno zginie samoistnie śmiercią tragiczną. Po napisaniu powieści po prostu rozesłałem ją do różnych wydawnictw, jednocześnie wciąż poprawiając. W końcu jedno z wydawnictw odezwało się. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś chce wydać moją książkę, euforia trwała kilka dni. Cały proces, od napisania pierwszego słowa do wydrukowania pierwszych egzemplarzy trwał jakieś cztery lata. „Samemu Bogu chwała” została wydana jako e-book, ponieważ żaden wydawca nie był zainteresowany. Tak naprawdę przekonała mnie do tego żona. Stwierdziła, że SBC jest dobra i nie warto jej chować w szufladzie. Posłuchałem.
Przebicie się na rynku wydawniczym jest trudne. Nie wystarczy, że powieść jest dobra, trzeba jeszcze trafić w gust redaktora, a i wtedy nie ma nic pewnego. E-booka można wydać własnymi siłami, ale cierpi na tym korekta. Autor nie jest w stanie sam wyłapać wszystkich błędów. Istnieje jeszcze opcja wydania tradycyjnej, papierowej książki z tak zwanym „współfinansowaniem”, ale jakie są efekty widać na przykładzie ostatniej afery z wydawnictwem Novae Res. Wcale się nie dziwię, że ludzie omijają szerokim łukiem tytuły wydane w systemie self-publishingu. Ja jednak mam nadzieję, że SBC jest na tyle dobra, że jakieś wydawnictwo zainteresuje się wydaniem wersji papierowej. Raz byłem blisko. Pierwsza wersja SBC powstała jeszcze przed „Rydwanem Bogów”, w ostatniej klasie liceum, gdy nikt jeszcze nie słyszał o Danie Brownie. W swojej beztrosce wysłałem siedemdziesięciostronicowy maszynopis do wydawnictwa Prószyński i i S-ka. I nawet dostałem odpowiedź. Ręcznie pisaną! Oczywiście nie byli zainteresowani, ale ponoć „nawet fajnie się to czytało”.
Osobiście uważam że SBC ma ogromne szanse, więc mocno trzymam kciuki;)  
 
Dziękuję bardzo, ale obawiam się, że droga do tego daleka…
Jakby Pan opisał swoje książki? Samemu Bogu Chwała i Rydwan Bogów? Co Pana zainspirowało do ich napisania? 

 

SBC długo chodziło mi po głowie. Pierwsza wersja wyglądała zupełnie inaczej, choć ramy i pomysł na świat pozostały te same. Teraz jest to przede wszystkim opowieść o ekstremizmie religijnym. A „Rydwan Bogów” powstał z historii opowiedzianej przez wujka mojej żony i pytania co by było, gdyby w Polsce znaleziono artefakt pochodzący ze starożytnego Egiptu? Oczywiście z tej historii zasłyszanej dawno temu niewiele pozostało. Napisała mi się powieść przygodowo-fantastyczna.
  
Jak z Pana perspektywy powinna wyglądać dobra „recenzja/opinia” – jej składowe? Jakie cechy powinien mieć potencjalny recenzent i jego strona? 

Trudne pytanie. Recenzja z założenia jest subiektywna, odzwierciedla gust i oczekiwania recenzującego. Myślę, że ważne jest, aby umieć wskazać co się podoba (lub nie), czy warto po to sięgnąć (lub nie) i uzasadnić to. Ukazać zarówno dobre jak i te mniej udane strony danego dzieła, opisać co i kogo mogłoby zainteresować. Z kolei każdy, kto czyta recenzje, powinien sobie na samym początku pierwszego zdania wstawić domyślnie „W mojej opinii…” lub „Moim zdaniem…”

 .
Czym dla Pana w dzisiejszych czasach jest „recenzja”?
Najkrócej mówiąc – oceną. Dobrze, jeśli połączona jest z głębszą analizą co i dlaczego oceniamy tak a nie inaczej. Ale też bez przesady. Czytałem kiedyś recenzję „Rydwanu Bogów” z gatunku „co autor miał na myśli” i muszę przyznać, że dowiedziałem się o swojej książce wielu rzeczy, których nigdy bym się w niej nie dopatrzył…
Inne pasje poza pisaniem? Gotowanie? Religia? Fotografia? Muzyka?
 
Lubię fotografować, kręcić i montować filmy, jeździć na rowerze… Ale to wszystko luźne zainteresowania. Prawdziwą pasją jest i będzie już chyba zawsze pisanie. No i jeszcze muzyka. Uwielbiam słuchać muzyki, towarzyszy mi przez większość dnia, zwłaszcza, gdy piszę. Czasami myślę, że za młodu trzeba było uczyć się gry na gitarze. Być może miałbym teraz ciekawszą pracę i lepiej płatną. No, ale zostałem obdarzony innym talentem i próbuję go jakoś wykorzystać.  
Bardzo dziękuję za rozmowę i czekam na kolejne książki spod Pańskiego pióra.
 
 
Translate »