Jefferson Bass – Złodziej Kości, czy naukowe podejście do tworzenia powieści zawsze się opłaca?
Jefferson Bass, Złodziej Kości, s.350, 2014, Seria: Trupia Farma, GW Publicat>>
Gatunek: thriller/kryminał
Motyw przewodni: zbrodnia, antropologia sądowa
Ocena wg gatunku: 6,5/10
Badania nad ludzkimi zwłokami – wpływ jaki wywierają na nie czynniki zewnętrzne – są bardzo ciekawym tematem. Dlatego z prawdziwą ekscytacją sięgnęłam po Złodzieja Kości, w którym Trupia Farma, czyli wyodrębniony teren, na którym prowadzone są badania nad rozkładem zwłok jest głównym tłem wydarzeń. Takich miejsc w USA jest kilka. Złodziej Kości skupia się na autentycznym Knoxville, w którym to fikcyjny bohater Bill Brockton – antropolog sądowy, związany z w/w ośrodkiem, chcąc przeprowadzić badania na ojcostwo, na podstawie próbek pobranych z ekshumowanych zwłok zauważa, iż zginęły z nich niektóre kości. FBI podejrzewa handel ludzkim ciałem. Bill postanawia im pomóc, narażając własną karierę i wykorzystując zwłoki z Trupiej Farmy jako przynętę. Czy antropolog sądowy odkryje kto stoi za tym koszmarnym procederem?
Jefferson Bass to w rzeczywistości pseudonim, pod którym kryje się Jon Jefferson – dziennikarz oraz współtwórca filmów dokumentalnych oraz dr Bill Bass – specjalista medycyny sądowej oraz założyciel pierwszego ośrodka badań nad rozkładem ludzkich ciał. Złodziej kości to kryminał z wątkami typowo sensacyjnymi. Powieść w dużej mierze skupia się na antropologii sądowej i nowinkach medycznych. Książka jest dość dobrze skonstruowana, choć według mnie posiada kilka wad. W powieści brakowało mi dynamizmu oraz języka, który powodowałby, iż płynęłabym poprzez kartki. Zdecydowanie w formie i języku widać, iż jej autorzy podchodzą do tematu w sposób naukowy, co może spodobać się czytelnikom lubiącym taki styl. Mnie osobiście to nie urzekło, za to świat przedstawiony, czyli świat antropologii i medycyny sądowej jak najbardziej zachwyca. Historia, a w szczególności wątki kryminalno-sensacyjne intrygują i zachęcają do dalszego czytania. Bohaterowie są bardzo realni, choć znowu mam wrażenie, iż postacie drugoplanowe ukradły każdy możliwy akapit głównemu bohaterowi. Doktorantka Miranda czy adwokat DeVriess przykuwali moją uwagę, w każdym momencie, choćby swoją charakternością. Bill Brockton jest typowym, dość nudnym naukowcem. Czekałam, aż przekształci się w Indianę Jonesa lub np. seksownego profesorka – nic takiego nie nastąpiło, co spowodowało, iż po przeczytaniu powieści szybko o nim zapomniałam. Jako narrator powieści powodował, iż wydawała mi się ona niezwykle monotonna. Miałam nadzieję, iż uzyskam bardziej płynną w czytaniu historię – szczególnie, że ma ona spory potencjał i skleja się w bardzo spójną całość. Jeśli chodzi o cykl: Trupia Farma to spokojnie możecie czytać tę powieść bez patrzenia na kolejność serii, choć osobiście uważam, iż warto zacząć od części pierwszej, która już na podstawie samych wątków zawartych w Złodzieju kości wydaje się ciekawsza i bardziej dynamiczna. Ukazuje także inne oblicze Dr Billa. Poza tym obie okładki są rewelacyjne!
Podsumowując – Złodziej Kości to dobra powieść kryminalna z wątkami antropologicznymi i sensacyjnymi naszpikowana typowo naukowym podejściem, i językiem, w której akcja nie płynie szybko, a bohaterowie są bardzo realni. Książka, która może przypaść do gustu osobom, które lubią taki sposób prowadzenia historii. Dla mnie największym jej atutem jest Trupia Farma oraz historia związana ze zbrodniami typowo medycznymi.