W cieniu Białego Domu – Monika Magoska-Suchar [opinia bez spoilerów]
Odkąd pamiętam uwielbiam filmy sensacyjne, filmy pełne akcji! Jestem fanką takich typu „Twierdza”, „Con air. Lot skazańców” czy „60 sekund”. Od dziecka uwielbiam także filmy o Jamesie Bondzie. Dzielę tę miłość z tatą. Nic, więc dziwnego, że uwielbiam serię o Reacherze – Childa, „Pielgrzyma„ – Hayesa czy książki Jamesa Rollinsa.
Brakowało mi za to połączenia tych wątków z wątkami romantycznymi. Przez dobrych kilka lat tę przestrzeń zapełniała mi tylko Nora Roberts z jej jednotomowymi opowieściami jak „Lasy w płomieniach” czy „Czarne wzgórza”. Bardzo się ucieszyłam, gdy na naszym rodzimym rynku został wydany pierwszy tom serii o Agencie Peterze Kellym od Moniki Magoski- Suchar. Znałam jej pióro z wcześniejszych książek – potrafiła zszokować i zaskoczyć, ale „W słońcu Dubaju” było czymś lżejszym, bardziej rozrywkowym. Była masa akcji, Peter był niczym James Bond, było też trochę romansu, czyli wszystko, czego chciałam. Skończyłam pierwszy tom i już się pytałam, kiedy następny. Chwilkę trzeba było poczekać, ale w końcu dostałam w swoje ręce dzisiejsza premierę – nowość od tej autorki, czyli „W cieniu Białego Domu”. Tom drugi o agencie Peterze Kellym.
O fabule
Tym razem Peter jest zrozpaczony po rozstaniu z ukochaną. Nie przeszkadza mu to jednak pomóc nieznajomej w tarapatach (choć jest na urlopie) i otrzymać nowy przydział w miejscu, które wydaje się siedliskiem intryg i nieprzychylnych ludzi. Okazuje się, że wplątał się w kolejną aferę, a postaci z przeszłości będą wyrastać jak grzyby po deszczu. „W cieniu Białego Domu” trzeba czytać po „W słońcu Dubaju” ponieważ te historie się zazębiają. I łączą je nie tylko postaci w nich występujące, ale i pewne elementy historii.
Plusy
Może najpierw o tym, co mi się podobało. Jest pierwszoosobowa narracja, która pozwala nam przeżywać każdą chwilę razem z bohaterem. Są powroty do przeszłości, które tłumaczą jak bohater znalazł się w tym konkretnym miejscu w swoim życiu. Podobały mi się żarty, ironia i sarkazm Petera. Jego przyjaźń z Johnem. To, że tym razem autorka ukazała go, jako kogoś, kto nie jest niezniszczalny. Świetne były sceny akcji i powrót bohaterów z poprzedniej części oraz lekkość powieści. To rozrywkowa opowieść, którą czyta się błyskawicznie, a autorka nie daje czytelnikowi odpocząć – cały czas coś się dzieje. No i psiak – Emir! Chcę go więcej! Czuję, że można by dać go więcej! A jakby autorka zastosowała podobny manewr, który był w „Wyłączniku awaryjnym” Rollinsa to już by był sztos! I raczej nie będzie to spoilerem, jeśli napiszę, że choć autorka potrafi zaskoczyć to za każdym razem cieszę się na happy end w historii z Peterem! Bardzo polubiłam tę postać jest charyzmatyczna, rycerska, zabójczo skuteczna i czasem słodka. Ma coś takiego w sobie, że jak czytam jego dialogi to się uśmiecham. Podobała mi się zadziorność Diany i docinki ze strony Johna, a Safija była sobą, choć akurat jej bym dodała jeszcze więcej pazura.
Co mi się nie podobało?
Co mi się nie podobało? W sumie nie ma takiej rzeczy. Może troszkę bym skróciła sceny dotyczące tego jak Peter rozpacza po rozstaniu z Safiją, ale nie uważam tego za wadę. Podejrzewam, że dzięki temu wiele osób uzna te wątki za bardzie realistyczne. Ja, gdy po raz kolejny rozpaczał czułam zniecierpliwienie i złość. Miałam ochotę rzuć w książkę „No zrób coś z sobą – szukaj jej i wyjaśniaj albo zapomnij” XD
Podsumowując, jeśli poszukujecie lekkiej powieści sensacyjnej z masą zwrotów akcji, mocno rozbudowanym wątkiem romantycznym i intrygami na różnych szczeblach politycznych i wojskowych „W cieniu Białego Domu” powinno Was przypaść do gustu. Na uwagę w tej książce zasługuje także lekki i przyjemny język, żarty oraz ironia i sarkazm (warstwa rozrywkowa) czy bohater, który jest ala James Bond – profesjonalny i charyzmatyczny. Lubi akcję, działanie, wybawianie innych z opresji, a przy tym potrafi być zabawny. Polecam zainteresowanym.